środa, 31 sierpnia 2011

Grand Prix MTB Zielonej Góry i Lubuskiego FINAŁ

Finał Grand Prix MTB Zielonej Góry i Lubuskiego odbył się podobnie jak rok temu w Drzonkowie, na dokładnie znanej nam trasie. Tym razem jechaliśmy w drugą stronę. Do startu podszedłem na luzaka. Nie liczyłem się w żadnej z klasyfikacji, więc nic nie obliczałem, nic nie kalkulowałem. Po prostu od startu ogień! I tak też było. Od strzału startera ruszyłem mocno do przodu. Początek był dość wąski i po piachu.
Pain

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Izery....część III

Zapowiadała się piękna pogoda, wolny weekend od startu, więc postanowiłem wybrać się w Izery, prawdopodobnie ostatni raz w tym sezonie. Nie mam co narzekać, bo w sumie był to mój czwarty wypad w góry: trzy razy Izery, raz Singieltreck.
Podobnie jak rok temu start rozpoczęliśmy spod DINO Parku w Szklarskiej Porębie. Żona Kasia wraz z Igorem by się nie nudzić podczas mojej nieobecności mięli spędzić czas w parku zabaw.
A ja wraz z Tedzikiem i Dragonem, czyli podstawowym składem udaliśmy się już tradycyjnie w strone Kopalni Stanisława od Zakrętu Śmierci. Tym razem nie jechaliśmy pod górę w kierunku Kopy, tylko zjechaliśmy asfaltem tak jak szedł pierwszy mój dziewiczy maraton w 1999 roku. Jechaliśmy tymi odcinkami dość długo, aż do Konnej Scieżki, by następnie odbić w stronę Chatki Górzystów. Gdzie zaczął się jeden z pierwszych asfaltowych podjazdów. Cofnę się do momentu wspinaczki na kopalnię. Trzeci raz podjeżdżałem w tym roku i powiem szczerze najlepiej mi się wjechało. Powiem tyle, że podjazd ten utrudniony jest luźne kamienie.
Od Chatki Górzystów udaliśmy się w kierunku Świeradowa Zdrój ale tym razem bardzo szybkim, asfaltowym zjazdem. Ten zjazd na zawsze utkwi mi w pamięci, ponieważ w wieku nastu lat zaliczyłem tam potworną glebę, która wykluczyła mnie z jeżdżenia na rowerze na ponad miesiąc!
Mapka
Trasa którą mięliśmy pokonać chrakteryzowała sie tym, że początek jej był w miarę łatwy, a czym bliżej końca było trudniej. Od centrum Świeradowa podobnie jak w maju udałem się wraz z kompanami na Sępią Górę. Smaczny, podjeździk.Polecam. Tedzik zarzucił swoje tempo, a ja z Dragonem trzymaliśmy bezpieczny dystans. Nadmienie , że podjazd jest asfaltowy. Było dość upalnie, więc w końcówce pot zalewał mi oczy, ale cały czas trzymałem równiutkie tempo.

środa, 17 sierpnia 2011

UCI MTB World Cup Nové Město na Moravě 2011

Takie imprezy nie bywają często w miarę blisko Żar dlatego już na początku roku, gdy dowiedziałem się, że Puchar Świata w XC odbędzie w Czechach postanowiłem, że tam pojadę...
Nie będę się rozpisywał, na temat jak dojechaliśmy, ile czasu tam jechałem itp. Po prostu gdy wszedłem na teren miasteczka Pucharu Świata wyścig elity kobiet juz trwał, a dobiegająca wrzawa z lasu przyprawiła mnie po prostu o ciary na cały ciele!

Od razu udaliśmy się na trasę, która przypominała swoim podłożem Szczawno Zdrój. Nie było zbytnio kamieni, skał, jedynie  sztucznie zbudowane przeszkody z materiału skalnego. Jednak podjazdy, które zawodnicy mięli do pokonania były bardzo sztywne!
Trasa była świetnie rozłożona, ponieważ wcale nie trzeba było iść gdzieś daleko by podziwiać najlepszych z najlepszych w akcji. Stojąc w jednym miejscu można było obesrwować jadących kolarzy wpierw na podjeździe a następnie za chwilę na zjeździe.
Po zakończeniu rywalizacji kobiet, którą wygrała Catharine Pendrel, której udało się pokonać dominującą ostatnio Julie Bresset. Tuż za nimi przyjechała moja jedna z ulubuinych zawodniczek: Irina Kalentieva, a następnie wracająca do formy Gunn Rita Dahle. Nasza jedyna zawodniczka która startowała- Anna Szafraniec, która miała od nas myślę,że super doping była 29ta.

Po dekoracji kobiet udaliśmy się do "miasteczka" pucharowego, gdzie można było popatrzeć na najnowsze modele rowerów, sprzętu i przede wszystkim gwiazdy, które na co dzień widuje się jedynie w necie lub gazetach. Mnie oczywiście najbardzie interesował namiot SPECIALIZEDA:)

środa, 10 sierpnia 2011

MTB Wilcza- Czerwieńsk-07.08.2011

start
Kolejny wyścig z cyklu Grand Prix MTB Lubuskiego, po raz pierwszy zawitał do Czerwieńska. Na wyścig wybrało się jak zwykle paru zawodników i ex zawodników z teamu. Pierwsze doniesienia z trasy mówiły o morzu piachu...I tak też było, z tą różnicą, że trasa nie była całkowicie płaska.
Start i meta usytuowane były przy hali sportowej LUBUSZANKA. Po około 200 metrach czekał na nas jeden z trzech podjazdów na trasie. Z tym, że ten podjazd był mocno piaszczysty:

podbieg, tuż po starcie
 Tuż za tym podjazdem znajdował się w sumie jedyny zjazd, oczywiście też piaszczysty:)