Górale na Start, a tym bardziej Boguszów-Gorce to już klasyka w moim kalendarzu. Jak zawsze wybrałem się z rodzinką oraz Tedziem i Dragonem. Trasa jak zawsze budziła wiele emocji, tuż po potwierdzeniu startu wybrałem się na objazd trasy. Wpierw objechaliśmy z Igorem jego rundę, bo w tym sezonie awansował do "starszaków"- wyjechał poza bramy stadionu:) Następnie dogoniłem chłopaków, by obczaić rundę amator. Szczerze mówiąc, nie wiem co powiedzieć, ale stwierdzam, że runda amator to nazwa dość mylna, bo amator musi być wyjeżdżony, a przede wszystkim posiadać technikę jazdy w trudnym terenie, bo taki przeważa na rundzie w Boguszowie.
W tym roku w przeciwieństwie do pozostałych lat sama impreza odbywała się w upale i była podzielona na dwa dni. W sobotę ścigały się dzieci, amatorzy i mastersi, a na niedzielę zaplanowano wyścigi dla zawodników z licencjami w ramach Pucharu Polski MTB XC.
Objazd trasy nastawił mnie pozytywnie, ponieważ przed byłem pełny obaw czy sobie poradzę z sekcjami technicznymi. W sumie najcięższe sekcje na rundzie "amator" zostały wyeliminowane, ale sama trasa w sobie dalej pozostała ciężka. Przypomina bardzo tą na której trenuję w "Zielonym Lesie".
Pierwsi na linii startu stanęli Tedzik i Dragon. Był to pierwszy start Dragona w tym roku na XC...Niestety po 1/2 rundy zszedł z trasy, a Tedzik tuż po pierwszym kółku, po prostu niefart...Obaj złapali kapcia na gruzie tuż po wyjeździe z rundy rozbiegowej.
Ja chowałem się w cieniu, czekałem na start syna. W jego kategorii było zapisanych ponad 30 dzieci. Igor w kategorii M8- chłopcy 8-10 lat miał do pokonania rundę rozbiegową po boisku, a następnie dwie rundy w lesie wokół stadionu. Tuż po starcie Igor z dalszej pozycji przedzierał się do przodu. Widziałem, że nieźle mu idzie, a gdy wpadł na boisko wyprzedził trzech zawodników. Tracił trochę do czołówki, ale widziałem, również, że dublował w swojej kategorii:). Poziom dzieci jak i dorosłych jest bardzo rozbieżny, dlatego tu i tu są duble. Po zaciekłym finiszu Igor zameldował się na mecie jako 12. zawodnik, co w efekcie mu dało miejsce w połowie stawki....
Tuż po starcie dzieci, przyszła kolej na mnie. Stanąłem w niezbyt licznym gronie zawodników Masters I, dołączył do niej Dragon, na swoją prośbę chciał przejechać 4 okrążenia wyścigu, ponieważ w wyścigu, który rozpoczynał zawody załapał kapcia. Sędzia się zgodził, ale Marcin miał być nie klasyfikowany. Tuż po starcie czołówka odjechała ja ciągnąłem drugą stawkę. Jedyny jak dla mnie minus trasy to ostry, nie wyjeżdżony podjazd tuz po wyjeździe z rudny rozbiegowej. Organizatorzy pewnie tydzień przed imprezą stwierdzili, że tam ma być właśnie podjazd. Dla mnie było to trochę irytujące ponieważ, zaraz po ataku zrobił się korek, ale na następnych okrążeniach dawało się wjeżdżać.
Dragon jechał za mną, a upał dawał znać o sobie. Ta trasa nie wybacza żadnych braków umiejętności, czy słabości...Tam trzeba non stop dawać z siebie wszystko i tak też było, ale niestety nóżki zrobiły się mięciutkie, głowa chciała ale nogi nie jechały. I tak udało mi się zrobić trzy rundy, bo przed końcem trzeciej lider wyścigu mnie zdublował. Runda była krótsza niż rok temu, ale niestety upał mi nie służy. W końcowym efekcie skończyłem wyścig na 7. pozycji z 1 okrążeniem w plecy, ale to nie wstyd:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.