poniedziałek, 28 czerwca 2010

III edycja Grand Prix MTB Zielonej Góry

27 czerwca 2010 odbyła się III edycja Grand Prix MTB Zielonej Góry, a zarazem VI wyścig zaliczany do Grand Prix MTB Lubuskiego. Jak na razie wziąłem udział łącznie z tym wyścigiem w 4 imprezach zaliczanych do GP LUBUSKIEGO. Pierwsza wypadła mi Kargowa ponieważ organizowaliśmy wyścig dla dzieci, a drugi wyścig w ZG wypadł mi tydzień temu gdzie startowałem w Niemczech na 24h

Pogoda zapowiadała się dobra, ciepło, nie za gorąco. Na miejsce startu- czyli Ochlę wybraliśmy się ja, Tedzik i tofik oraz moja wspaniała rodzinka. Igor korzystając z pogody mógł na miejscu z kolegami- Tymonem i Szymonem popluskać się w wodzie na kąpielisku.

Trasa tym razem nie była tak ciekawa jak miała miejsce miesiąc temu. W sumie nie zdążyliśmy jej objechać bo runda miała aż 11 km.

11:00- start. Start był bardzo szybki, udało mi się nawet utrzymać tempo pierwszej grupy- ok. 4 km gdzie było naprawdę płasko. Potem zaczęły się piachy i jazda nie była taka łatwa. Od pierwszych metrów ścigałem Rafała Celucha, by utrzymać mu koło. Jechało się dobrze. Pierwszą rundę jechaliśmy razem, było nas sporo. Na drugiej rundzie dogoniłem Kiełbika, który po sobotniej imprezie weselnej nie był w swojej dyspozycji więc jechał ze mna. Niestety zaraz po chwili musiałem się zatrzymać, ponieważ znów sztyca mi zjechała. Pociąg odjechał mi, a podwyższenie sztycy trwało może z 10-15 sek. Kiełbik wziął sprawę w swoje”nogi” i dociągaliśmy do grupy gdzie miałem już dwóch rywali ze swojej kategorii. Praktycznie na pierwszym z podjazdów doszliśmy grupę, w której m.in. był Tedzik, Olaf, Dragon. Na jednym z podjazdów próbowałem odskoczyć rywalom i tak tylko Tedzik i Kiełbik zostali. Między nami byli też inni zawodnicy. Jednak dopiero cała akcja była na trzeciej –ostatniej rundzie, gdzie miałem jeszcze jednego rywala z PRO RACE TEAM, który ostatnio po prostu mnie objeżdzał. Po tym jak na poprzedniej z rund udało mi się dojść grupę, która na tak płaskiej trasie wolno przecież nie jechała, po czułem moc i stwierdziłem, że nie mam na co czekać i musze atakować. No i wszystko rozegrało się na jednem z piaszczystych podjazdów, a potem pod wierzę bismarcka. W między czasie doszliśmy jeszcze jedną grupę, gdzie jechał Szeker, BIKESTACJA.PL<SMS>, jednak gdy Kiełbas dał mu zmianę nie utrzymałem koła...W sumie odskoczyło nam dwóch zawodników z M2, ale oni mnie tak naprawdę nie interesowali. Zostawiłem dwóch z M3 za sobą i plan wykonałem. Kiełbik i Tedzik wykonali piękną drużynową jazdę, za co im dziękuję. Wyścig ukończyłem na 4. lokacie w M3, 16 open wjeżdżając z Tedzikiem i Kiełbikem razem na mete z czasem: 1:23:44.



Grand Prix MTB Zielonej Góry # 3




poniedziałek, 21 czerwca 2010

Heavy 24h MTB Race, Chemnitz

W ostatni weekend wystartowałem w Heavy 24h MTB Race w Chemnitz w Niemczech. Był to długo oczekiwany wyścig, ponieważ było to nowe doświadczenie. Wyścigi 24- godzinne są coraz bardziej popularne na zachodzie Europy. Można startować solo, w parze lub w drużynie 4 lub 8 osobowej. My jako debiutujący na takiej imprezie wystawiliśmy ośmioosobowy skład: Kiełbik, Tomek No Hands, Tedzik, Tofik, Barthez, Bartuch, Żółty oraz Kris czyli ja no i P.a.w.e.l, który był naszą obsługą w wolnych chwilach...

W Chemnitz zameldowaliśmy się na miejscu o 9:00, gdzie organizator od razu nas rozpoznał i po angielsku dowiedzieliśmy się wszystkiego na temat zasad rozgrywania wyścigu. Po odebraniu numerków, chipów, koszulek, transpordera rozbiliśmy swoje obozowisko w którym mieliśmy wszystko: począwszy od oraz scyzoryka przez wszelkiego rodzaju koksy na trenażerze kończąc. Później zapoznaliśmy się z 8,8 km rundą, która wbrew pozorom nie była zbyt łatwa. Początkowe kilometry były bardzo szybkie - szuterek lekko z górki i pod górkę następnie przechodząc w techniczne single. Na jednej rundzie było 150 m przewyższenia.

Formuła wyścigu polegała na tym kto lub która z drużyn przejedzie jak największą liczbę okrążeń w ciągu 24 godzin.

Start zaplanowany był na 12:00. Na pierwszy ogień poszedł Kiełbik. Od pierwszej rundy wypracował 5. miejsce, które utrzymał na następnym okrążeniu. Następnie jechał: Żółty, potem Bartuch, Tofik, a następnie ja, potem Tedzik, Barthez i zmianę zakończył Tomek No Hands. Mieliśmy opracowany system wczesnego powiadamiania przez radio. Każdy był odpowiednio powiadomiony przez radio kiedy ma się stawić w strefie zmian,

Na pierwszej z rund jechało mi się w miarę, szczerze mówiąc ujechałem się, wykręcając 27,5 km/h średnią. A single były wprost cudne...Pomimo sporej liczby uczestników można było śmiało wyprzedzać. I tak szło wszystko fajnie do momentu gdy Tedzik na którejś z początkowych rund zerwał łańcuch, a następnie Damian Reczuch aka Tofik urwał hak i przerzutkę w wyniku czego łącznie straciliśmy ponad 11 minut spadając na 9.pozycję.

Na całe szczęście Bartuchowi udało się wtargować u niemca hak do Tofikowego No Shita za jedyne cejn ewro! Po szybkim serwisie zawodnicy mogli kontynuować jazdę. Z okrążenia na okrążenia odrabialiśmy straty, jednak przeciwnicy byli czujni. W nocy każdy z zawodników jechał dwie rundy pod rząd by inni mogli się przespać, jednak tak naprawdę nie było mowy o jakimkolwiek śnie...Ja tak jak przeczuwałem trafiłem na moment gdy zapadał zmrok. Nie lubie tego momentu, ale jakoś sobie poradziłem. Natomiast na nocnej zmianie każdy walił 2 okrążenia. Ciekawe jest, że większość z nas mogła podziwiać piękną nocą panoramę oświetlonego Chemnitz dopiero na 2 kółku...Od godzin rannych walka o pozycję przyjęła poważny charakter, ponieważ drużyna weszła na 7. pozycję a do następnej traciła ok., 13 minut. Także wszyscy zawodnicy dawali z siebie wszystko, a ostatnie zmiany były tak szybkie jak w sobotnie popołudnie. Ostatnią rundę jechałem w sobotę ok. godz. 11:00, dobrze się rozgrzałem na rolce, dobrze nasmarowałem nogi i pełen mocy i wiary w zwycięstwo pomknąłem na ostatnią swoją zmianę. Wykręciłem 18:33, co dało 3 czas z moich najlepszych. Szczerze mówiąc, gdybym jechał na wynik indywidualny nie dał bym z siebie tyle co dla drużyny...Pełne zaangażowanie wszystkich zawodników doprowadziła drużynę Alfa Wil na 6. pozycję, a piąte miejsce było naprawdę blisko, bo do drużyny poprzedzającej zabrakło jedyne 29 sekund!!! Kiełbik pokazał lwi pazur- tak się zapędził, że aż trzasnął 15 rund. Ja, Tedzik, Bartuch i Żółty po 9, a Tofik, Tomek i Barthez po 8. Jednym słowem nie da się tego słowami opisać. Trzeba tam po prostu być i przeżyć. Jednym słowem- świetna zabawa, dobra integracja drużyny i mam nadzieję, że zawitamy tam za rok.

Wyścig w liczbach: łącznie przejechaliśmy prawie 700 km i wdrapaliśmy się na 11250m npm.





Heavy 24 h MTB race Chemnitz

sobota, 5 czerwca 2010

Górale na Start- Szczawno Zdrój

Wspominając miło imprezę z poprzedniego roku postanowiłem i w tym sezonie odwiedzić tą piękną miejscowość, tym bardziej, że pogoda zapowiadała się bardzo dobra.

Do Miasta MTB jak piszą na stronie Górali na start wybrałem się można rzec ze stałą ekpią: Tedzik i Dragon, oraz z moją familjadą gdzie Igor mój- 3 letni synek miał również wystartować na szczawnickim deptaku.
Jeszcze przed zapoznaniem się z rundą zdąrzyłem udzielić wywiadu dla lokalnej młodzieżowej telewizji: BreakTV.
Dragon miał zaraz startować więc nawet nie zdarzył objechać trasy, a my z Tedzikiem oraz Zdzisławem skoczyliśmy na objazd rundy...
Ku mojemu zaskoczeniu trasa okazała się o wiele trudniejsza względem roku poprzedniego. Większość rundy prowadziła po znanych odcinkach z Grand Prix MTB Czesława Langa. Długość lekko ponad dwa kilometry, ale bardzo techniczna, tym bardziej, że błoto na trasie zalegało nie miłosierne w połączeniu z korzeniami nie dawało to sporej dozy bezpieczeństwa na zjazdach, natomiast na podjazdach koło buksowało. Ale Kris lubi wyzwania...
Przed zaplanowanym startem elity i mastersów na godzinę: 13:00 wystartowały szkrabiątka, czyli mój IGOR. Igor był jednym z najmłodszych chłopców biorących udział w wyścigu. Igor wprost nie mógł doczekać się startu. Zajął 4 miejsce, a tata i mama byli strasznie z niego dumni.
Po 13-ej atak. Ruszyłem spokojnie... W lesie było tak ślisko, że granitowe płyty były pokryte delikatnym mchem i nawet na tym koło się kręciło jak na lodzie. Od razu odnalazłem swoje miejsce w peletonie. Jechałem z Tedzikiem, Zdzisławem i konkurentem z mastersów. Początek był świetny, nawet prowadziłem w/w stawkę, jednak upał dał mi się we znaki. O tym, że nie lubię upałów przekonałem się kolejny raz, ponieważ z rundy na rundę słabłem. Runda była najeżona ciekawymi zjazdami, natomiast najgorszy był ok. 100 m podbieg pod górę, gdzie nie szło jechać...przynajmniej jak dla mnie...Błoto zalepiało również pedały. Na przed ostatniej rundzie Tedzik zaatakował i niestety nie utrzymałem już koła...Rywalizację ukończyłem na 2 miejscu w Mastersach. Już dziś wiem, że jeśli tylko będę mógł za rok wrócę na trasę w Szczawnie...



.



Górale na Start # 2- Szczawno Zdrój