poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Niedziela MTB & szosa

Kolejna niedziela minęła pod znakiem rowerowania...Rano odwiedził mnie Adaś z Zielonej Góry. O 9:00 byliśmy już na żarskim Pucharze Świata. Adaś był zafascynowany naszą traską...Cóż jest co jechać, a poza tym wrażenia są iście pure MTB. Kręciliśmy się tam ponad 1 h. A ja przyznam się szczerze, że po zjeździe na 29erze po jednym z najtrudniejszych zjazdów w Zielonym Lesie stwierdziłem, że to samo jedzie. Nie trzeba hamować, a przeszkody pokonuje się jakoś płynniej...Jednak na podjeździe było ciut gorzej. Być może z racji innej geometrii i niżej ustawionego siodełka.

sobota, 21 kwietnia 2012

Weekend majowy 2012...

Planowana trasa
Weekend majowy coraz bliżej. Oczywiście mowa tu o pierwszym dniu maja ponieważ w przerwie między wolnymi dniami pracuję. Międzynarodowe Święto Pracy tradycyjnie planuje  spędzić na rowerze w Izerach. Być może nie ma tam zbyt wymagających szlaków, ale do spokojnej jazdy po górach nadają się jak najbardziej. Przynajmniej wiem gdzie jechać, ponieważ znam te odcinki... Poniżej link do trasy:) Oczywiście wszystko zależy od pogody, która jakoś nie może się rozpędzić...

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Ściganie czas zacząć- Górale na Start

Zjazd
Ściganie miałem zacząć w tym sezonie  w Prima Aprilis w MDC-XC w Bautzen, no ale nie wyszło więc pierwszy start planowałem dopiero w maju, w GRAND PRIX MTB Zielonej Góry. Ale po otrzymaniu e-maila na klubową skrzynkę przypomniałem sobie o wyścigach z serii "Górale na Start". Zawsze mówiłem i pisałem, że wyścigi z tego cyklu to nie przelewki. Mając na uwadze w pamięci starty w dwóch innych miejscówkach wiedziałem, że nie będzie łatwo. Zawody te mają charakter otwarty. Można startować z licencją i bez. Tutaj duży plus dla organizatorów. Kolejnym atutem jest to, że organizatorzy pomyśleli o najmłodszych. Dzieci mogą rywalizować nawet na rowerkach z bocznymi kółkami.  Mój syn IGOR startował już w Góralach w wieku 3 lat. Teraz po roku pauzy znów zawitał na linię startu w "góralach".

piątek, 13 kwietnia 2012

Grand Prix MTB Zielonej Góry 2012

Nawet załapałem się na fotę:)
Już za nie cały miesiąc zaczniemy ściganie w regionie...Ogórkowe co prawda, ale zawsze ściganie. Jestem wyznawcą zasady iż trzeba znać swoje miejsce w peletonie. Korzystając z okazji wszystkich chętnych zapraszam na VI Grand Prix MTB AMATORÓW. Zaczniemy tradycyjnie w Drzonkowie, być może tam się pojawię. Następnie 27 maja jest Ochla, którą lubię i która potrafi zaskoczyć 10 czerwca sobie odpuszczę ze względu na płaską trasę. Kolejny start to Świdnica, jest to nowa pozycja w kalendarzu więc dlaczego by nie? 29 lipca ponownie Ochla, więc znów będzie ogień, a Czerwieńsk i Drzonków jako dwie ostatnie edycje powinienem pojechać). Także do zobaczenia. Więcej na stronie organizatora: TKKF Zielona Góra.

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Lany poniedziałek- na MTB

Korzystając z miarę dobrej pogody postanowiłem się przejechać trochę w lesie.Tak wyszło, że przy okazji te same plany mieli: Tedzik, Kiełbik, Masło, Żółty i Dragon, któremu użyczyłem Kross'a:) Spotkaliśmy się w Olbrachtowie na zajezdni o 11:00 i maratonowymi odcinkami pomknęliśmy przed siebie. Zaliczyliśmy odcinki koło Mirostowic Dln. i Górnych, Sinej i przez Zielony Las wróciliśmy do Żar. Dragon pechowiec urwał w pożyczonym ode mnie Krosie hak...
Gdzieś w lesie:)
Pogoda była taka, iż w niektórych miejscach się gotowałem, a w pewnych momentach było zimno, czyli tzw. h%^ go wie.  Rower spisywał się dobrze, ja również. Po ponad 2 h jazdy i 40 km w terenie nie czułem się zbytnio zmęczony, chodzi tu przede wszystkim o zmianę roweru z szosowego na MTB. Ogólnie miałem bardzo fajne odczucia co do treningu, inni może mniej fajne, ale najważniejsze, że czułem przyjemność z jazdy...

sobota, 7 kwietnia 2012

Pierwszy tydzień kwietnia ....Happy Easter

Z czystym sumieniem mogę napisać, że ten mijający tydzień było ciężko przepracowany...Nie tylko w sensie zawodowym, ze względu na zbliżające się święta wielkanocne ale i treningowym. Od 1-go kwietnia do wczoraj (06.04.) włącznie wykonałem równe 10 h treningu. Jak na kolarza amatora, uważam, że to sporo. W przeważającej części był to trening objętościowy, gdzie przyszło mi walczyć z mgłą, chłodem i ciemnością...Ale nie ma nic bardziej motywującego niż widok niekończącej się prostej z wiatrem w klatę. Takie jazdy idealnie wpływają na psychikę- co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. Są to prawdziwe słowa. Wystarczy sobie na jakimś ciężkim wyścigu, gdy ma się już dość wszystkiego przypomnieć taki trening i od razu humor nam się poprawi!!!
Na święta planowałem wypad w góry, ale niestety ze względu na panujące warunki atmosferyczne odpuszczę sobie...Być może w lany poniedziałek wybiorę się na rower do lasu...Wszystko zależy od pogody. Wesołych, Rowerowych Świąt!
P.S. Allez już ma pierwszy 1000 km za sobą...zajęło mi to 37,5 h :)