piątek, 19 maja 2017

Koszulka Martombike 213 PRO TOUR

Plecy koszulki: Goccia
Na ostatni wyścigu w Czechach, o których pisałem tutaj [LINK] miałem w końcu okazję wypróbować koszulkę Martombike, model 213 PRO TOUR. Wcześniejsze wyścigi były chłodniejsze, a tą specjalnie zostawiłem na wyższe temperatury. Producent określa ją mianem koszulki dla profesjonalistów. Ja takim nie jestem, ale lubię chociaż się czuć jak profesjonalista, gdzie żaden element stroju mi nie przeszkadza podczas wyścigu.
 Gdy tuż przed startem ją założyłem,  poczułem znaczącą różnicę, bo na rozgrzewce byłem w innej koszulce tegoż samego producenta. Koszulka wykonana jest z włoskiej dzianiny Asteria, która przylega do ciała zawodnika powodując wrażenie, że nie mamy nic na sobie i jesteśmy nadzy. Swoje idealne dopasowanie do ciała  zawdzięcza  zastosowaniu  technologii 4 Way Strech, która powoduje, że materiał równomiernie  rozciąga się w każdym kierunku i powoduje nieskrępowane ruchy. Rękawy sięgające za biceps, również są obcisłe  tak innowacyjne skrojone,że nie trzeba było wykańczać ich jakimkolwiek podwinięciem i wyglądają PRO. I teraz chyba najważniejsza część tego stroju: plecy. Tył koszulki wykonany jest z dzianiny Goccia o fakturze piłki golfowej, która jest lekko prześwitująca, co powoduje zwiększoną oddychalność i po prostu nie gotujemy się, co poczułem podczas wyścigu.



środa, 17 maja 2017

Czeski sposób na sukces?


Rok temu zakochałem się w trasie położonej 100 km od Żar. Hradek XC ma wszystko to, co powinien mieć wyścig XC. Piękna i za razem ciekawa lokalizacja wyścigu, gdzie runda przechodziła przez granicę: Czech i Niemiec. Jak kolega Byczek wyliczył przekroczyliśmy ją aż 32 razy. Na szczycie góry 467 m.n.p.m., gdzie umiejscowiona była meta znajduje się zameczek, pełniący obecnie funkcję muzeum. Trasa jest bardzo wymagająca kondycyjnie, podjazd o wymownej nazwie Tyran osobiście mnie pokonał w tym roku. Wszystkie zjazdy jak dla mnie były wymagające, ale nie powodujące lęku:) Naturalne przeszkody w postaci m.in. rockgardena były do ogarnięcia przeze mnie, a wszystkie inne elementy dawały fun na trasie. Liczba uczestników w moim wyścigu była większa niż w PP, więc to też cieszy. Tym razem nie byłem ostatni, ani przed ostatni tylko 11. na 15. więc tylko się cieszyć.


wtorek, 16 maja 2017

Być kibicem, być kolarzem

fot. Piotr Łabaziewicz
Sprawozdanie z weekendu zacznę nie od mojego wyścigu, w którym brałem udział, tylko od imprezy, która miała miejsce na moim terenie, moim Zielonym Lesie- a mianowicie III edycja Kaczmarek Electric MTB.
Z Aśką, osobą, która jest odpowiedzialna za organizację w danym mieście znam się od paru lat. Na jesień poprosiła mnie o wytyczenie trasy. Przyznam, że początkowo byłem sceptycznie do tego nastawiony, lecz z czasem sprawy obrały inny tok. Pierwsza jak i druga wersja trasy nie wypaliła, a trzecia się już przyjęła, a Aśka wprowadziła korekty.

piątek, 12 maja 2017

Górale na Start

fot. Bartosz Bober
Pierwsza z dwóch edycji Górali na Start 2017 odbyła się w Wałbrzychu i była zaliczana do Pucharu Polski XCO Masters...
Wyścig z kategorią UCI C2 zobowiązuje zarówno do świetnej organizacji jak i dobrze przygotowanej trasy.

Mnie wraz z małżonką przyszło się ścigać w pierwszym dniu imprezy, na ciut okrojonej trasie względem niedzielnych wyścigów.
Runda praktycznie się nie zmieniła względem 2016 roku- dołożono jeden podjazd, który z racji błota był dla mnie podbiegiem.
Warunki były zgoła inne niż w latach ubiegłych ponieważ nie było upału...Pamiętam, że zawsze w Wałbrzychu był upalnie, teraz było idealnie. Lekko wilgotna nawierzchnia w parku dawała lepsze trzymanie opon, niż wysuszone na pył podłoże. Z sekcjami technicznymi nie miałem zbytnio kłopotów, trzepałem się jedynie na rockgardenie oraz ostatnim dropie, po prostu szybciej dla mnie było to przebiec. Natomiast wszystkie inne sekcje wraz z mostkami dawały mi w tym roku frajdę...

piątek, 5 maja 2017

XC Mala Skala

XC MALA SKALA
Wyścig w czeskiej Małej Skale mogę podsumować w dwóch słowach: skromnie i fajnie!
W Polsce takie imprezy zamierają, wypierane przez masowe, komercyjne cykle, które ciężko nazwać maratonami.
W Czechach natomiast jak ostatnio zauważłem cykl : Czeski Raj składa się z czterech maratonów, dwóch wyścigów XC, Peklo Severu (które polecam)  trzy maratony, dwa wyścigi XC, Heaven MTB Series- sześć maratonów, dwa wyścigi XC. Jest to jakieś rozwiązanie, które nie zabija cross-country.


Miejscówka w Małej Skale, położonej tuż za Libercem przypadła mi do gustu. Zaciszne miejsce z widokami na góry...czegóż chcieć więcej?

Na miejscu bez tłumów, aż wręcz pusto, ale później troszkę ludzi się zjawiło, a w tym również kolega Robert, który upodobał sobie również takie imprezy.
Po szybkich i tanich zapisach udaliśmy się na objazd trasy. w pierwszej chwili powiem szczerze, że byłem zniesmaczony przygotowaniem trasy, jednak później zmieniłem zdanie.
Trasa przypominała ŁYSOGÓRKI, ale jednak były odcinki bardziej techniczne. Po starcie następował długi podjazd, który od razu oddzielił czołówkę od reszty- czyli mnie. Jechałem w trzyosobowej grupie...Po pierwszym kółku jeden z zawodników odpadł, następne okrążenia pokonywaliśmy we dwójkę. Niestety na piątym (przedostatnim) okrążeniu najdłuższy podjazd okazał się kluczowym w naszej rozgrywce i niestety musiałem uznać wyższość przeciwnika. Na mecie zameldowałem się jako 13. zawodnik.
Jak wspominałem trasa była miła i przyjemna, chociaż wymagająca- 6 rund po 2,4 km, co dało blisko 600m w pionie.
Małżonka natomiast po  zakończonym wyścigu wyruszyła na trasę. Nie ścigała się ponieważ, problemy zdrowotne trochę namieszały i postanowiła sobie tylko przejechać treningowo trzy okrążenia.

I tak przy pięknej pogodzie spędziliśmy niedzielę na czeskiej ziemi. Jak się okazało w Żarach było o wiele zimniej.