poniedziałek, 7 kwietnia 2014

MDC-XC Bautzen



MDC-XC Bautzen fot. Mateusz Pihulak Fotografia
Podobnie jak rok temu wyścig w Bautzen rozpoczynał sezon ścigania z tą różnicą, że pogoda była idealna na start. Na miejsce dotarliśmy po nie spełna 90  minutach podróży z Żar w dość licznym składzie: ja, Tedzik, Maciek oraz Igor- mój 7 letni syn. Jak zwykle nie zabrakło mojej zony. Na miejscu była już ekipa Pihulak brothers- obecnie reprezentujących MTB Silesia Rybnik. Później jak się okazało dotarła ekipa Yellow Bike. Zapisy i inne sprawy poszły jak zawsze gładko. Ogarnęliśmy się i pojechaliśmy objechać trasę, ponieważ wiele emocji budził drop o nazwie "Kicker". Na całe szczęście na start kategorii Hobby był on zamknięty. Cała trasa w Bauzten należy do szybkich. Teraz mogę to stwierdzić, bo w zeszłym roku był tylko szlam. Teraz z każdym wciśnięciem nogi w pedał cała moc szła w koła. Idealnie ubita nawierzchnia, kręte ścieżki, parę szybkich zjazdów oraz technicznych odcinków daje niesamowitą radość z jazdy. Praktycznie cała runda daje w kość, nie ma elementu wytchnienia.


Gdy już wróciłem z objazdu przyszedł czas na objazd rundy dla dzieci w kategorii U9. Trasa dla dziewięciolatków prowadziła elementami trasy dla starszych kategorii. Łączna długość wraz z rozbiegówką wyniosła 2 km. Objechałem rundę z Igorem by poznać jej tajniki. Syn stwierdził, że sobie poradzi. Powiem Wam, że start dziecka tak na prawdę bardzo mnie stresuje. Bardziej niż mój. Oczywiście nic na siłę, ale to Igor zawsze podejmuje decyzje o starcie. Po 14:20 ruszyły dzieci. Czekałem na syna na rundzie w lesie. Igi zajmował ostatnią pozycję, ale cały  czas przed sobą miał jednego chłopca, którego pod koniec rywalizacji wyprzedził. Niestety tuż przed metą Igor się zawahał czy się zatrzymać czy jechać dalej i jego rywal go wyprzedził. Takie są prawa ścigania. Dla mnie mój syn był zwycięzcą: poradził sobie z trasą, nie odpuszczał i walczył. Tak, walczył! I jestem z tego dumny. Nie ma nic fajniejszego na świecie niż patrzeć jak Twoje dziecko, Twój potomek daje z siebie wszystko i widać, że to mu daje frajdę. Igi nie był zbyt pocieszony z wyniku, ale każdy start to kolejne doświadczenie i kolejna nauka, niekoniecznie kolarstwa, a życia:)

O 15-ej stałem już na linii startu, w momencie gdy kategoria U9 była dekorowana. Chwilę po 15-ej wystartowała elita bez licencji, potem moja kategoria Senioren A, a 2 minuty po mnie Senioren B. Tuż po starcie w połowie rundy rozbiegowej jeden z zawodników zahaczył o mur i glebnął. Jego rower, a dokładnie koło mnie musnęło. Na szczęście nic mi się nie stało. Późniejsza rywalizacja przebiegała bez jakiś zakłóceń. Każdy na tym wyścigu wie co ma robić, nie ma tu ludzi z przypadku, którzy rzucają mięsem i pchają się bez sensu do przodu by po chwili już strzelić pod górę. Pierwsza runda, druga a nawet trzecia była bardzo mocna. Czułem moc, a mój rower który w sumie zadebiutował na wyścigu mnie nie zawiódł. Trasa w Budziszynie bardzo mi pasuje. Na czwartej rundzie dałem z siebie wszystko. Czułem, że jadę. Ostatecznie zająłem 22. miejsce. Ktoś może powiedzieć, że to żaden wynik, ale mnie satysfakcjonuje. Poziom na MDC nawet w amatorskich kategoriach jest bardzo wysoki a dodatkowo liczba startujących jest spora. Mnie to pasi. Następny start w MDC w czerwcu.

P.S.
Jak zwykle Mateusz Pihulak stanął na wysokości zadania jeśli chodzi o fotki:) Dzięki![link]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.