piątek, 1 lipca 2016

Peklo Severu # 5- XC Dymnik

Chociaż z ostatniej miejscówki, gdzie miała miejsce V edycja Piekła Północy - Rumbrku do Krasnej Lipy było bardzo blisko, to na samym wyścigu lipy nie było, oj nie!
Tym razem na wyścig do Czech wybrała się większa liczba osób, a mianowicie aż 9-ciu zawodników z Żar.
Nie będę pisał o odbieraniu numerów startowych, że zrobiliśmy to szybko i sprawnie, napiszę tylko, że z Igorem i Marcelem objechaliśmy trasę dla dzieci w miarę szybko, nie była zbyt wymagająca, dopiero później się okazało, że kategoria chłopców: 10-12, w której jechał Marcel miał ciut wydłużoną rundę.
W kategorii chłopców 7-9 lat Igor został wyczytany praktycznie do ostatniej linii, Marcel w swojej kategorii również. W tym wieku najważniejsze jest zbieranie doświadczenia, obycie się z tłumem innych zawodników jak i samymi trasami, które zawsze są różne. Igi po zatrzepaniu się na starcie jechał na ostatniej pozycji, ale w miarę pokonywania dystansu przebijał się do przodu. Wyścig ukończył na 11. miejscu. Tym razem organizatorzy dając do przejechania dwie rundy znacznie skrócili czas wyścigu, w sumie byliśmy przygotowani na więcej. Tuż po Igorze wystartował Marcel, który miał dwie dłuższe rundy....Jak na drugi start w życiu świetnie pojechał i poradził sobie z wcale nie łatwą trasą...pewnie dlatego, że wraz z Igorem dopingowaliśmy go na trasie:)!


Jak to na XC bywa tuż po starcie dzieci na starcie zameldowały się kolejne kategorie, a wśród nich- Kasia, moja Žena, która jak zwykle walczyła o podium. Niestety miała dość nie udany start, a na pierwszej technicznej ścieżce została zblokowana przez inną zawodniczkę. Ostro ją dopingowaliśmy z Igorem i Marcelem. Kasia miała do pokonania dwa okrążenia, w sumie jeszcze wtedy nie wiedziałem jakie, bo obczaiłem rundę w okolicach startu/mety. Na drugim kółku Kasia przeskoczyła jedną zawodniczkę i do mety dojechała jako 2. Super. Konkurentka Jana, jak się okazało była z miejscowości w której rozgrywał się wyścig, więc znajomość trasy miała duże znaczenie!

Następnie przyszedł czas na nasz start, przed którym objechałem trasę wraz z Tedzikiem, a  z nim dojechali nasi specjaliści od XC- bracia "P", oraz Marcinos, który z powodu braku kompanów do jazdy na szosie wybrał ściganie w  XC!
Trasa na pierwszy rzut oka prosta, ale wydawało by się, że jest cały czas pod górę. Parę technicznych elementów, ale ogólnie można by rzec, żeo był to jeden, długi singiel z dwoma szerszymi miejscami na trasie. W sumie bardzo dużo korzeni, a podjazd prowadził zakosami na górę Dymnik, od której wzięła się nazwa wyścigu: "XC Dymnik".
Runda bardzo przyjemna...Taka jak powinna być właśnie trasa XC, w sumie po raz trzeci startowałem w Czechach i się nie zawiodłem jeśli chodzi o ten element. Co co mojej dyspozycji też mogę być zadowolony. Ustawiłem się z tyłu, start przewidziany był dla kategorii: Junior/elita oraz Masters I. Tuż po starcie trasa prowadziła dość stromym podjazdem, który z okrążenia na okrążenie stawał się coraz cięższy. Po nim zjeżdżało się singlem, a raczej półką, która była dość techniczna. Z półki następnie wjeżdżało się po chwili w rów, który przeskakiwało się raz na prawo raz na lewo. Po 2, czy 3 kółku dawało to już frajdę. I właśnie po tym elemencie zaczynał się podjazd... I tu jechałem za Tedzikiem, aż do miejsca w którym chwyciłem za bidon przed końcem pierwszej rundy. Gdy wjechałem na drugą rundę  nóżki lekko zmiękły i musiałem lekko odpuścić. Jechało mi się dobrze, a Tedzika i innych dwóch mastersów widziałem na rundzie na serpentynach prowadzących na szczyt. Niestety, pomimo, że dawałem z siebie wszystko nie byłem w stanie ich dogodnić, ale najważniejsze, że czerpałem radość z pokonywania kolejnych odcinków trasy, która na prawdę przypadła mi do gustu. Na mojej trzeciej rundzie dostałem dubla od prowadzącego juniora, a następnie doszedł mnie Łukasz. Wjechałem na moje ostatnie okrążenie i starałem utrzymać równe tempo. W dole widziałem Marcina, ale nie było szans by mnie doszedł i pomknąłem ostro w dół.
I tak cały i szczęśliwy dotarłem do mety na 11. pozycji. Tedzik był 8. Udało mu się wyprzedzić dwóch konkurentów, których od pierwszej edycji ciągle widzę na trasach,a nie mogę z nimi nawiązać walki!
Wyścig w Rumburku, to kolejny przykład, że XC żyje (przynajmniej w Czechach) i może bawić na niech każdy. Pro i początkujący- tata Marcela- Marcin, który pomimo pierwszych kroków w kolarstwie postawił na XC i doskonale sobie poradził.
Prawda jest taka, że chciałbym znów stanąć na starcie w takiej imprezie!!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.