W końcu udało się zliczyć jakiś Maraton MTB. Był to pierwszy w mojej krótkiej karierze. Wstałem wcześnie blisko 5 rano zawsze jak jest jakieś ważne wydarzenie to ciężko mi zasnąć i szybko się budzę, dużo o tym dniu myślę i w ogóle trzęsiawka chyba za bardzo się przyjmuje. Do Kowar wybraliśmy się na trzy auta ( kibice też chcieli jechać ) w pierwszym : KRIS – KASIA – SZEKER – PEDROS , drugim : ŁUKASZ z tatą ZDZISŁAWEM , a trzecim JA i rodzinka, wiec uzbierało się nas troszkę. Wszyscy spotkaliśmy się już na miejscu na boisku miejskim gdzie miał być start.