Po dwóch niezbyt udanych wyścigach na początku sezonu z powodów technicznych miałem niedosyt i chciałem pościgać się na 100%. Tak też było, bo mój GARMIN zanotował średnie tętno w wysokości 94% HR MAX, co oznacza, że było bardzo mocno!!!
Na kolejny start wybrałem się ze stałą ekipą, czyli chłopcami z placu broni. Krew, pot i łzy nie są im obce. Rower przygotowałem na tip-top bez żadnego druciarstwa, nogi również były gotowe do poświęcenia. Zmiany w moich treningach spowodowały, że jakoś tak od dwóch sezonów mogę powiedzieć, że wszystkie starty w moim wykonaniu mnie satysfakcjonują. Znam swój poziom i wiem na co mnie stać, a także wiem czego nie osiągnę, więc start w zawodach traktuję jako dobrą zabawę i po prostu lubię to. Wybieram sobie imprezy, które mi pasują, bo wyścigi są dla mnie, a nie ja dla nich! Jeśli trasa i lokalizacja mi nie pasuje, po prostu nie jadę tam. Nie biorę udziału w danym wyścigu, bo inni tam jadą i, że tak wypada, czyli na na zasadzie zaliczenia kolejnego startu. Nie, to nie ja! Wolę mniej, ale konkretniej:)
Na 40 minut przed startem zacząłem się rozgrzewać na rolce. Ten sposób pasuje mi ostatnio najbardziej. Szybkie zejście z roleczki i 5 minut przed startem melduję się na linii startu. TOP 10 było wyczytywane, a następni zawodnicy byli ustawieni losowo. Stałem w połowie stawki. Po starcie przesunąłem się do przodu peletonu. Start w CX i XC to taka formuła jeden. Jest bardzo ważny, o kraksę nie trudno, a utknięcie gdzieś z tyłu zaowocuje dużą stratą do czołówki i praktycznie brakiem możliwości odrobienia strat, no chyba, że jest się MVDP:)
I tak sobie cisnąłem do pierwszego piaszczystego podjazdu, który udało się wjechać tylko do połowy. Jedno wiem: w błocie jakoś sobie radzę, na zjazdach piaszczystych też, ale stwierdzam, że biegać nie umiem i nigdy nie umiałem. To co zyskałem na technicznych sekcjach w lesie, traciłem na podbiegu...Na płaskim o dziwo odrabiałem.
Na ostatniej rundzie odparłem atak jednego z zawodników. W taki sposób udało mi się wywalczyć 13. miejsce w kategorii masters bez licencji. Do zwycięzcy straciłem jedyne niecałe 4 minuty ... Podsumowując pogoda dopisała. Dyspozycja też. Był piasek w zębach, krew w płucach, więc czego chcieć więcej???
#cyclocrossishere #kacperrowerycom #mservicetelepunkt #banless
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.