Do tego startu podchodziłem dość sceptycznie, ponieważ nie widziałem czego się spodziewać jeśli chodzi o trasę maratonu. Pola, piach mnie nie interesują, ale opinie i opis trasy mówił co innego.
Na starcie pojawiło się paru znajomych z Żar- drużyna Pihulak Team, Marcin W. oraz inicjator mojego wyjazdu do Obiszowa- Jarunia Von Szeker....a i kolega Zbyszek z Gubina, który na swoim szybkim Epic'u mógł być potencjalnym rywalem na trasie.
Wszystko ładnie, pięknie, pakiety startowe: skarpetki i smycz....ale uważam, że dwa numery startowe na plecach to przesada.Ale trzeba było to zapiąć i jechać. Mój start na dystansie 35 km zaplanowany był na 11:30. Niestety była lekka obsuwa. Wyczytywanie zawodników, start VIP-ów, ustawianie w sektorach spowodowało lekkie opóźnienie. Ogólnie odzwyczaiłem się od stania bezczynnie w sektorze przez 30 min. Na szczęście na XC tego nie ma:). W końcu ruszyliśmy. Stojąc w połowie stawki widziałem jak czub odjeżdża, ale tuż po minięciu lini startu i wjechaniu na asfalt odrobiłem sporo pozycji. Asfaltem nie jechało się długo, a po wjeździe do lasu zostałem miło zaskoczony. Trasa wiła się długimi singlami, a momentu odpoczynku prawie nie było. Pierwsze 10 km jakoś ciężko mi weszły, a od pierwszego bufetu jechałem praktycznie sam. Szczerze mówiąc trasa mnie ujęła. Nie nudziłem się, płaskiego nie było, piachu też nie za wiele, a podjazd pod Baby Jagę mnie zniszczył. Tuż po moim wjeździe na metę zjawił Zbyszek. Pewnie gdyby trasa miała jeszcze z pięć kilometrów dopadłby mnie....Polecam trasę bo jej interwałowo- singlowy charakter jest świetny i na pewno tam się jeszcze pokażę:) Ostatecznie zająłem 23 miejsce w kategorii- 30-44 lata, a open byłem 50.
link do tracka GPS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.