Po tym jak miło zaskoczyła mnie pierwsza moja wizyta na Hurom MTB w Świeradowie bez wahania postanowiłem, że wybiorę się i do Pniew. Pomimo, że była to sobota udało mi się wyruszyć wraz z Tedzkiem na wyścig. W sumie dojazd był bardzo szybki, który zajął nam mniej niż 2 h.
Na miejscu od razu postanowiliśmy zapoznać się z trasą.
Start i meta umiejscowione były na miłej polance w środku lasku, a trasa wiła się ścieżkami po tzw. "Księżych Górach". Organizatorzy odjechani-team.pl wycisnęli z terenu na maksa wszystkie możliwości, co zaliczam na plus. Nie było nudnych, szerokich prostych, tylko kręte i szybkie single. Nie brakowało też ciekawych urozmaiceń: paru hopek, czy tzw. rollercoastera, ale wszystko to z wyważonym rozsądkiem by amatorzy też sobie poradzili. W pewnych momentach, gdy obserwowałem wyścig elity widać było u niektórych zawodników brak obycia z takimi trasami.
Mój start oceniam na 4 +. Dyspozycja tego nie nie była do końca na pięć, aczkolwiek nie było najgorzej. Niemniej jednak samą miejscówkę dodaje na stałe do kalendarza imprez. 11 miejsce w kategorii i praktycznie ten sam czas jazdy jak w Świeradowie uzupełmnia moje rowerowe dossier.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.