W sumie to mi się za bardzo nie chciało jechać na ten wyścig. A było na prawdę fajnie. Tak, że nawet tego się nie spodziewałem.
Wyjazd o 7:00, bo do Lubina z Żar tylko 100km, więc nawet się wyspałem. Tym razem z nami jechał Damian jako "obsługa naziemna".
W Polkowicach o 8:00 umówieni byliśmy z Darasem i Karolem. A na miejsce imprezy trafiliśmy bez problemu. Sporo miejsca parkingowego, ogólnie fajnie...
Odebraliśmy jak zwykle reklamówki i zaczęliśmy się szykować. I tak już po jakimś czasie stanęliśmy w szeregu bikerów, nawet dość blisko czołówki
Ruszyliśmy chwilkę po 11-ej. Najpierw ulicami Lubinia. Tempo ostre, chociaż miał być to niby start honorowy. Po jakiś 3,5 km teren, start ostry, ludzie się przeciskają, ja również... Po chwili szok! Wszyscy przede mną stoją! Qrwa! Spowrotem! Cała czołówka zmyliła drogę, a dupki z Lubina pogubili się we własnym lesie! Pytam kolesia w barwach Lubin Biker-MTB którędy mamy jechać? A on na to nie wiem... To kto ma wiedzieć?! Podążam za wszystkimi. Takiego szumu i tyle przekleństw nigdy nie słyszałem, czułem się jak na jakimś wiecu, czy marszu protestacyjnym. W końcu gdy było wiadomo gdzie mamy jechać, dopadłem bika i od razu ostrao do przodu.
Przeciskanie się przez tłumy słabszych zawodników nie należały do przyjemnych. Po chwili doszedłem Karola, a potem najmocniejsze laski- Sałapę i Szor, ale dziś nie miały nic do gadania. Ale myślałem sobie - gdzie Kasia? Pewnie gdzieś z tyłu.... Po chwili dostrzegłem Jade, na moje pytanie gdzie Zośka odpowiedziała mi- z przodu. Trochę mnie to uspokoiło. Po jakiś 5 minutach byłem już koło Kasi. Zapytałem jak się czuje i pognałem do przodu. Po drodze dalej było ciasno.
Dopiero na 25 km było luźniej... I tam już jechałem swoje. Potem doszedłem liderkę wśród kobiet w kat. elita. Noga jej na prawdę nieźle podaje. Dopiero na górskiej premii Maxxisa ją zgubiłem. A potem czekałem kiedy mnie dojdzie Daras, bo czułem się coraz słabszy. I po chwili usłyszałem "Co jest Kiniu?!" No i powtórka z rozrywki, na pięć km przed metą Daras mi odjeżdża. Staram się utrzymać, ale nogi mam z kamienia, prawe udo łapie skurcz. Odpuściłem. I tak już w samotności dotarłem na metę, która był usytuowana w lesie Tam już czekali na mnie Daras i Diablo. Po chwili dotarł i Karol. Rozglądałem się za laskami. Ale ich za bardzo nie było widać... Tylko jedna juniorka na mecie... A potem wpada Zocha. Myślę sobie będzie dobrze.
Potem całym sqadem wracamy na miejsce całej imprezy. Umyliśmy się, bo od tej zadymy nieźle wyglądaliśmy. Wciągnęliśmy jakieś żarło, które o dziwo dawali na krzywy ryj... A potem oczekiwanie na wyniki. Poszedłem sprawdzić jak się przedstawia sytuacja. A tu całkowite zaskoczenie!!! Kaśka jest pierwsza w kategorii elita, a druga open wśród kobiet. Szybko biegnę do całego składu i oznajmiam, że Kasia jest pierwsza. Z niecierpliwością czekamy na dekorację. W sumie nie byłem pewny tego sukcesu, ale w duchu modliłem się o to. Po wyczytaniu nazwisk, KASIA staje wpierw na drugim miejscu w kategorii kobiet open . A po chwili na najwyższym podium- 1 miejsce wśród kobiet w kategorii elita na dystansie Mega Maratonu! Uważam, że jest to duży sukces mojej Kasi, ale również czuję się sam dumny, w końcu to moja Kasia. Nagrody nie są, aż tak ważne jak sam fakt bycia pierwszym!!!
Pełni radości wracamy do domu!
WYNIKI MARATON MEGA
1. Daras - 103 open, 15 kat. M3- 2:34:49
2. Kris- 115 open, 53 kat. M2- 2:36:05
3. Karol - 150 open, 68 kat. M2- 2:39:46
4. Kasia- 225 open, 1 kat. K2 - 2:50:00
KLASYFIKACJA GENERALNA PO VII EDYCJI
KAT. K2
1. Kasia -5 miejsce, 2041 pkt.
KAT. M2
1. Kris - 80 miejsce, 1792 pkt.
2. Karol - 210miejsce, 966 pkt.
3.Bartek- 502 miejsce, 350 pkt.
4. Juras - 639 miejsce, 300 pkt.
KAT. M3
1. Daras - 57 miejsce, 1738 pkt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.