Z ekipy było nas tylko trzech: ja, Tofik i Złoty. Gdy tylko się zapisaliśmy ruszyliśmy objechać rundę, ktora na prawdę nie jest łatwa, szczególnie atakowanie ostatnie 2 km po stoku... I takim to sposobem ledwo zdarzyliśmy na start.
Po starcie byłem gdzies w połowie stawki, po krótkiej rundzie rozbiegowej przesunąłem sie lekko do przodu. Tofika miałem w zasięgu wzroku, jednak na zdjazach był sporo szybszy i mi uciekł...Jednak gdy zaczęła się wspinaczka pod górę nadrobiłem trochę...W momencie wjechania na łączkę już siedziałem tofikowi na kole i tak wiozłem się do końca rundy prawie. W momencie zbliżania się do konca pierwszej rundy lekko przyspieszyłem i zrobiłem lekką przewagę nad Tofikiem. I tak sytuacja wyglądała do końca wyścigu. Wyścig ukonczyłem na 7 pozycji a Tofik na 8. Hubert nie ukończył zmagań.
Start swój oceniam nawet dobrze, bo po prawie dwutygodniowej walce z przeziębieniem nie było źle.
Po wyścigu rozkoszowaliśmy się z żoną i synkiem piękną pogodą i widokami. Na pewno tam wrócę w przyszłym sezonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.