czwartek, 2 czerwca 2011

Grune Wald- it's my life!

We wtorkowe późne popołudnie od razu po pracy wybrałem się w końcu do naszego/mojego Zielonego Lasu. Tedzik, Masło, Gutek, Olaf i Krupek...Było ciekawie. Za punkt wyjścia uznaliśmy wieże Bismarcka. Pierwszą rundę prowadził Tedzik. Trzymałem jego koło na podjazdach, jednakże na zjazdach nieznacznie odstawałem. Jednakowoż większość chłopców będących ze mną  na treningu jeździ od 2-3 sezonów, to opowiadałem im w międzyczasie jak prowadziły co poniktóre trasy wyścigów organizowanych w Zielonym Lesie od 2002 roku!!!
Następną rundę prowadziłem ja, wybrałem jak najdłuższe podjazdy w Zielonym Lesie. Satysfakcja była gwarantowana:) Po udanym treningu odprowadziliśmy Tedzika do Sieniawy przez Olbrachótw. Łącznie wyszło prawie 40 km.

Podsumowując muszę napisać, że będzie mi brakować wyścigów w Zielonym Lesie. Imprezy z cyklu Grand Prix Lubuskiego to spacerek w porównaniu przy poziomie trudności jaki oferuje Zielony Las, jedynie imprezy na Ochli mniej więcej odpowiadały poziomowi Zielonego Lasu. Jednakże jak widać nie ma chętnych by zrobić coś w tym kierunku, zarówno w cyklu GPL jak i w Żarach:(

1 komentarz:

  1. Nie byłem jeszcze na Sigletreku pod Smrkiem, ale jestem przekonany, że po Zielonym Lesie też można poprowadzić rewelacyjny szlak. Takie co to by się stał mekką dla MTB w całej południowo zachodniej Polsce. Jedyne czego potrzeba to dobrej woli leśniczego i kilku groszy od miasta na zbudowanie trasy i promocję. Tylko jakoś by trzeba było wykurzyć z lasu "patyczaków". Strasznie się ostatnio namnożyło tych co to jeżdżą po lesie na nartach, ale bez nart, z samymi kijami.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.