środa, 31 sierpnia 2011

Grand Prix MTB Zielonej Góry i Lubuskiego FINAŁ

Finał Grand Prix MTB Zielonej Góry i Lubuskiego odbył się podobnie jak rok temu w Drzonkowie, na dokładnie znanej nam trasie. Tym razem jechaliśmy w drugą stronę. Do startu podszedłem na luzaka. Nie liczyłem się w żadnej z klasyfikacji, więc nic nie obliczałem, nic nie kalkulowałem. Po prostu od startu ogień! I tak też było. Od strzału startera ruszyłem mocno do przodu. Początek był dość wąski i po piachu.
Pain

Praktycznie od pierwszych metrów wyścigu złapałem swoją grupę i parliśmy do przodu. Początkowe może ze dwa kilometry były pod górkę delikatnie. Czubek nam uciekł a my jechaliśmy swoje. Czułem się dość mocno, dlatego też zaraz po wjeździe na trzecią rundę chciałem uzyskać przewagę, która być może pozwoliła by mi na oderwanie się od oponentów. Udało się, jednak moja ucieczka niestety została zniwelowana na płaskim odcinku. I tak postanowiłem po prostu wieźć się do końca wyścigu i ewentualnie zaatakować w końcówce. Tempo w jakim pokonywaliśmy kolejne okrążenia w ogóle nie słabo. Doganialiśmy dublerów, a przy okazji ze dwóch zawodników, którzy po prostu osłabli. Wszystko rozstrzygało sie na ostatnim kółku. Rywale zaatakowali, a ja byłem z tyłu naszej 6 osobowej grupki. I niestety nogi stały się betonem i nie było mowy o reakcji na atak, jednakże trzymałem swoje tempo i już nikt nie był w stanie mnie doścignąć. Moi konkurenci się też rozciągnęli i w efekcie do trzeciego zawodnika w M3 straciłem 2 minuty. Nadmienię, że w naszej grupce jechało 5 zawodników z M3. Ta kategoria w tym sezonie jest na prawdę mocna i wyrównana!
The Pack

Grand Prix MTB Zielonej Góry i Lubuskiego - Drzonków- 7. miejsce kat. M3, 13 open- 01:52:07

V Grand Prix MTB Zielonej Góry 2011 13 miejsce M3, 35 miejsce OPEN

II Lubuskie Grand Prix MTB 2011-13 miejsce M3, 41 miejsce OPEN
Always ahead


Więcej zdjęć w GALERII.

Po głównym wyścigu oraz wszystkich dekoracjach i niepotrzebnej kiełbasie wyborczej odbył się wyścig dla dzieci. Niestety, dzieci stały zniecierpliwione na rzecz polityki. Nie podobało mi się to jak i dzieciom. No ale w końcu wypuszczono ich.
Organizacyjnie wyscig nie był do końca przemyślany, ponieważ Igor mający 4 lata nie łapał się jeszcze do żadnej kategorii wiekowej, a było tez sporo dzieciaczków młodszych od Igora. No ale najważniejsze, że Igor mógł wystartować i wziąć udział w wyścigu. Przypomnę, że Igor ma już doświadczenie w tej kwestii bo "startuje" od 2 roku życia:)
Myślę, że organizatorzy mogli by się bardziej przyłożyć do tej części imprezy. Jeśli do wyścigu dla dorosłych nie mam nic do zarzucenia, to tu można by wiele zmienić, no ale pierwsze koty za płoty i myślę, że organizatorzy wyciągną wnioski i poprawią się w przyszłości.


W końcu po około godziny oczekiwań dzieci ruszyły do boju. Pierwszy odcinek trawiasty musiałem Igorowi pomóc, ponieważ jesczze jeździ na 4 kółkach...Ale powiem Wam szczerze, że chyba bardziej się tam ja umęczyłem niz on...Po minięciu trawy Igor wjechał na szuter i tam już szedł jak burza. Nietsety nie powiem. który był ponieważ na mecie panował chaos....A wyłapywano pierwszych trzech zawodników. Dziwne było, że Szymon kolega Igora rywalizował z chłopcem który startował w starszej i młodszej kategorii i wygrał dwukrotnie na rzecz Szymona w młodszej kategorii. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Najważniejsze, że Igor był zadowolony i mówił, że szedł jak FRANCESCO z filmu Auta 2.

Podsumowując szkoda trochę, że cykl Grand Prix MTB dobiegł końca. Nieststety nie brałem udziału w kilku imprezach w tym na jednej edycji w Ochli, jednak na rzecz Pucharu Świata. Kilka imprez pokrywało się też z imprezami rodzinnymi czy z wyścigiem 24h. Ogólnie cały cykl oceniam pozytywnie, jednak jedyny minus to trudność tras, które za wyjątkiem Ochli są po prostu płaskie.Chyba już nie doczekam czasów rzeźni jaka była w Zielonym Lesie, bo jakby nie było takie trasy są najciekawsze, bo blisko 50 km poniżej dwóch godzin w Drzonkowie mówi wszystko za siebie!!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.