wtorek, 22 listopada 2016

Puchar Polski w Kolarstwie Przełajowym- Żagań, 20.11.2016

Kolejny start w przełaju za mną. Tym razem prestiż imprezy było dużo wyższy niż dwa wcześniejsze wyścigi. Ranga Pucharu Polski przyciągnęła zawodników z całej Polski, a sam wyścig odbywał się w sumie 40 min jazdy rowerem z pod domu w pobliskim Żaganiu. Co do Żagania to mam zawsze mieszane uczucia i tym razem tak było.
Rundę udało mi się już poznać trzy dni wcześniej, niestety była bardzo krótka- jedynie 1,3 km, a spiker dumnie podkreślał przez mikrofon, że ma 2,6km (pewnie dla połechtania sędziów), ale pewnie to i inne rzeczy tego dnia były im obojętne.


Start planowany był na 12:30 więc spokojnie po raz pierwszy mogłem dość późno wyjechać z domu. Na starcie oprócz mnie pojawiła się stała ekipa przełajowa z Żar w łącznej liczbie 4. zawodników.
Zapisy były w mniej urokliwym miejscu niż garaż w Niemczech: w jakimś ciemnym, wąskim pomieszczeniu, gdzie śmierdziało starymi trampkami, a cisnęliśmy się trochę jak śledzie w beczce. Na szczęście w miarę sprawnie to poszło, ale nie obyło się bez scen rodem z filmowej komedii: MIŚ, gdy padło  sakramentalne pytanie: Czy są agrafki? Wśród pań wydających numery zapadła grobowa cisza, jedna spojrzała na drugą i po chwili wyszeptała: "Daj te agrafki" i niczym czarodziejka z pod stołu wyciągnęła worek agrafek...
Do startu mieliśmy niespełna dwie godzinki i ten czas poświęciliśmy na objazd trasy. Runda była ładnie przygotowana, trasa urozmaicona: piaskownica, skok przez płotki i dużo sztywnych krótkich podjazdów, schody oraz trudny i długi podbieg i zjazd, który na szczęście nie sprawiał mi i Tedzikowi problemów.
Tuż przed 12:30 rozgrzewkę wykonałem na rolkach i 5 minut przed startem byłem już na stadionie. Pogoda dopisywała i ponownie można było jechać lekko ubranym. Start mojej kategorii Masters I zaplanowany był wspólnie dla kobiet open oraz Masters II.  Ja i mój rywal i jednocześnie przyjaciel Tedzik ustawiliśmy się na starcie w ostatnim rzędzie. Panów z przodu strasznie nosiło, sędzia nie mógł sobie z nimi poradzić. Myślałem, że skoro to Puchar Polski, ktoś będzie jakąś czołówkę wyczytywał, chociaż mnie to nie dotyczyło, bo nie brałem udziału we wcześniejszych edycjach, zaprowadziło by to większy porządek. Start, był taki sobie, bo nie było wyraźnego komunikatu - 30 sek. do startu itp,, ale w końcu ruszyliśmy. Tak jak przypuszczałem jechałem na ostatniej pozycji, a tuż za mną napierały kobietki:). Na pierwszej rundzie jako tako trzymałem się Tedzika i trzepałem się między płcią przeciwną. W sumie myślałem, że dziewczyny bardziej mnie zmielą i zapchają do pobliskiego Bobru, ale nie było najgorzej. Atmosfera na wyścigu była dość fajna, bo było sporo znajomych z Żar, którzy nam dopingowali, a trasę dało się tak na prawdę obserwować z jednego punktu.
Przełaj ma taką zaletę, że runda jest bardzo krótka, a ta w Żaganiu w szczególności. Pokonanie jej zajmowało mi średnio 5 i pół minuty, przez co dubel nadjechał dość szybko...Ale nie przejmowałem się tym i napierałem dalej...Krótka runda oraz specyfika trasy spowodowała, że średnie tętno z tego wyścigu było najwyższe w tym sezonie! W sumie przejechałem 7 rund tracąc do zwycięzcy dwa okrążenia, co dało mi 6. a zarazem ostatnie miejsce w kategorii.

Podsumowując trochę przykre to jest, że startuje tak mało zawodników w kategorii masters I, II- bo łącznie było nas tylko 16! PZKol czy też sam organizator mało się angażuje chociaż by ściągnąć zawodników w kat. amator, bo takowa również była w liczbie 5.

Co mnie cieszy najbardziej? Nowe, sportowe doświadczenia oraz świetne foty, a dla poprawienia humoru zapodałem filmik z kibicowanie elicie:



PEŁNE WYNIKI: [link]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.