Tym razem pogoda mniej przełajowa, ale za to prędkość pokonywania trasy wzrosła. Dzień wcześniej wraz z nadchodzącą gwiazdą żarskich mastersów przepaliłem nogę na nocnych szutrach, co zaowocowało bardzo dobrą dyspozycją na treningu....do momentu wjazdu na ostatnią rundę, gdzie złapałem kapcia zjeżdżając z "orzełka". Film bez muzy i cięć:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.