poniedziałek, 30 września 2019

Peklo Severu #7: Okruhy pod Jehlou- dzień konia!

Ostatni wyścig z cyklu Peklo Severu był dla mnie...No właśnie? Jak kolarz amator może ocenić swój start, wiedząc o tym, że i tak nie ma szans na podium?

Otóż jest kilka sposób, by ocenić swój "występ". Trasa w Czeskiej Kamienicy jest dla mnie uosobieniem trasy XC. Nie jest zbyt trudna, ale też nie jest łatwa pod względem technicznym. W porównaniu do trasy wokół Hradka ( o której pisałem w moim poprzednim poście) w Kamienicy jest flow. Kręte single, najeżone korzeniami, z ciasnymi zakrętami, niezbyt stromymi podjazdami, oraz bezpiecznymi zjazdami dają MEGA frajdę z jazdy.







Specyfika Kamienickiej rundy powoduje, że moim przypadku od startu do mety mogę iść na pełnym gazie. Kluczowym aspektem była tu dobra rozgrzewka, którą przeprowadziłem już 50 min przed startem, a z rolki zszedłem dosłownie 5 min przed startem. Na poprzedniej edycji w Hradku musiałem dozować poziom intensywności, tylko dlatego, że jeden z podjazdów był bardzo długi i stromy, natomiast w Kamienicy były podjazdy, ale o wiele, wiele krótsze, niemniej jednak najeżone często korzeniami, które znakomicie utrudniały jazdę, jednak znajomość trasy i idealnie dobrane ciśnienie w kołach powodowało, że dało się poczuć flow.


Wracając do oceny mojego startu- dyspozycji to niestety nie korzystam z pomiaru mocy, ale od lat jeżdżę z pulsometrem i zarówno po treningach- szczególnie tych mocnych w Zielonym Lesie jak i po wyścigach analizuje swoje poczynania i znam doskonale swój organizm i wiem na co go stać. Kiedy wyścig był dobry, a kiedy po prostu mi nie szło... Muszę stwierdzić, że plan treningowy, który wypracowałem sobie na przestrzeni lat to suma doświadczeń zebranych na podstawie moich obserwacji jak i moich bliskich przyjaciół, również kolarzy amatorów, którzy dostosowują swoje treningi do możliwości czasowych i specyfiki startów.

Punktem odniesienia zawsze co do przebiegu wyścigu dla mnie jest wartość średniego tętna i czasu wyścigu. W moim przypadku wyścig trwa mniej więcej godzinę, a dolna granica średniego tętna z wyścigu to 92%, tętna maksymalnego (HR MAX). W Kamienicy było to aż 97% tętna maksymalnego, a czas względem roku poprzedniego poprawiony blisko o dwie minuty na identycznej trasie i identycznych warunkach... Rundy, a było ich pięć pokonane prawie w identycznym czasie! Cieszy taka dyspozycja dodając fakt, że za dużo się nie pościgałem się w tym sezonie z racji braku imprez w zasięgu 2h dojazdu...Faktem jest, że kilka terminów się pokryło, a PP XC MTB wypadł u mnie ze względu na godziny startów starszych panów.

Wracając do oceny dyspozycji: wyścig w Kamienicy był tzw. dniem konia. W Hradku jechało się dobrze, a w Kamienicy doskonale. Czułem się dosłownie jak MDVP na XC w Novym Mescie... Taki właśnie miałem uczuć, gdy połykałem kolejnych panów, którzy niestety osłabli...I właśnie w taki oto sposób osiągnąłem swój najlepszy wynik w cyklu Peklo Severu- 8. miejsce w kategorii masters II. Ktoś powie jak można cieszyć się z 8. miejsca??? Otóż gdy masz świadomość, że nie stać Cię na podium musisz potrafić trzeźwo ocenić swoje możliwości i do tego dążyć! W moim przypadku bardzo satysfakcjonujące było miejsce w TOP 10, bo zawsze przyjeżdżałem na metę w okolicach 12. miejsca najwyżej. I tak się w końcu stało. Jak mówi stare polskie przysłowie- "Mierz siły na zamiary", a będzie Ci dane....bo inaczej możesz przeżyć zimny prysznic. Jednym słowem szczyt formy wyszedł jak planowałem, bez pomocy trenera, a opierając się tylko na własnym doświadczeniu i obserwacji organizmu. Większość treningów wykonywałem sam, były to jednostki treningowe z dużymi obciążeniami, ale przeplatane regeneracją... Więc słuchaj się swojego organizmu, nie oglądaj się na innych, a plan się ziści...Mnie wyszło, więc Tobie też wyjdzie.  W razie pytań jestem do dyspozycji.

Poniżej link do objazdu trasy:

br />

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.