wtorek, 20 października 2020

Pierwsze soki przez płotki

W końcu udało mi się znaleźć chwilę czasu i napisać zaległą notatkę z wyścigu, który miał miejsce już jakiś czas temu,  a dokładnie ponad dwa tygodnie temu czyli 04.10.2020.

Na  wyścig przełajowy o Puchar Prezydenta Euroregionu Nysa wybrałem się na zaproszenie Mariusza  z United Colours of Cycling- takim ludziom jak Mariusz  po prostu się nie odmawia!!!



Chociaż tradycyjnie październik u mnie to miesiąc odpoczynku po intensywnej kampanii wrześniowej w XC i daje sobie zawsze trochę luzu i zaczynam starty przełajowe w  ostatni weekend października w Radiborze. Ale czego się nie robi dla przyjaźni? Tym bardziej, że impreza była pozbawiona opłaty startowej- niby nic, ale zawsze coś!

Na miejsce wybrałem się ze Świrusem, który po raz kolejny towarzyszył mi w tym sezonie w moich zmaganiach. Taka osoba, która jest na miejscu z zawodnikiem jest bardzo pomocna. W XC to obsługa boksu, w CX również- oczywiście jeśli posiadasz rower na zmianę:)

Pogoda nie była zachęcająca- opady nasilały się wraz ze zbliżaniem się do miejsca startu. 1h przed startem zdecydowałem się na objazd rundy w strugach deszczu, ale już w połowie trasy opad ustał. Była to zbawienna chwila i znak, że zapowiadana prognoza pogody się sprawdza! 

Runda zaprojektowana przez samego Prze Szczepa składała się jakby z dwóch części: technicznych serpentyn pomiędzy drzewami poprowadzonymi w parku wraz z piaskownicą przy rzece oraz  drugiej części tej łatwiejszej i szybszej prowadzącej po koronie stadionu  i samym stadionie wraz z przeszkodami w postaci schodów oraz podwójnych płotków.

Na pierwszy rzut oka myślałem sobie, że będzie dobrze, ale jednak myliłem się, ale o tym zaraz.

Start poprzedziłem jak zawsze rozgrzewką na rolce. Nie wyobrażam sobie jakiegokolwiek startu bez rozgrzewki w ten sposób. Idealny sposób by zgrillować trochę mięśnie i złapać temperaturę, a to powoduje, że po mocnym starcie nie zatka nas w sumie nie pamiętam kiedy miałem to uczucie. Muszę tu chyba powiedzieć, że ten etap wyścigu doprowadziłem i siebie do perfekcji!!!



Wyścig sędziowany jest przez leśnych dziadków z PzkLoL, startuję o 10:51 w grupie amatorów, gdzie rowery górskie są również dozwolone. Jestem wyczytany na linię startu jako jeden z ostatnich zawodników.

Na trasę o 10:50 rusza kategoria  masters I, a amatorka minutę później- i tu jedna dygresja: 

"Polsce brakuje spójności przepisów- zarówno w XC jak i w CX. Na Góralach na Start, które opisywałem tutaj też niedawno startują w ramach Pucharu Polski zawodnicy masters z licencją i bez- nie ma żadnego podziału na amatorów czy licencjonowanych zawodników. Bo czymże jest licencja? Kawałkiem plastyku, która pozwala nam jedynie startować w imprezach PzkLoL i Mistrzostwach Polski. Z plastykiem czy bez -jadę tak samo! Owszem, kto chce niech zbiera sobie punkty jak to miało miejsce w przypadku Pucharu Polski Masters XC, a kto nie ma licencji nie zbiera punktów i wszystko jasne i nie może zostać np. Mistrzem Polski. Tak to widzę. Myślę, że było by to idealne rozwiązanie!!!"

 


Wracam do samego startu:

Gaz po polbruku i szybki skręt na koronę stadionu- czyli runda rozbiegowa. Łapię swoją grupę i trzymam się zawodników przede mną. Jest dobrze, nie zatyka! Po  rozpoczęciu wjazdu na pierwszą rundę mam przed sobą trzech zawodników, którzy są w zasięgu. We wspomnianej pierwszej części trasy w parku nie  daję  rady. Wychodzi u mnie totalny brak obycia z rowerem w błocie. Faktem jest, że wsiadłem na CRUX'a parę dni wcześniej i pokręciłem się po parku, ale nie po rozjeźdżonej mokrej trawie tylko po szutrowych alejkach  . W tym momencie zatęskniłem za żarskim parkiem sprzed rewitalizacji, wówczas była to idealna runda do treningu cyclocrossu! (link do żarskiej ustawki tu: [.....])




Na każdej z rund starałem się wybrać właściwy tor jazdy, który jak wiadomo w przełaju ma ogromne znaczenie. Na koronie stadionu było mi łatwiej. Tam nabierałem prędkości i już na pierwszej rundzie udało mi się wyprzedzić moich rywali, którzy jechali bezpośrednio przede mną i zyskałem bezpieczną przewagę, którą dowiozłem do mety. Po niespełna 40 min ścigania i pokonaniu 6. rund melduje się na 9. miejscu na mecie. 

"Czekaj, czekaj, ale jak to? 40 min ścigania? Złapałeś gumę?"

Kiedyś taki komentarz widziałem u siebie pod aktywnością na jednej ze znanych platform do monitorowania aktywności sportowych.

Jakby ktoś nie ogarniał to wyścig elity w cyclocrossie wg. przepisów trwa godzinę, więc wyścig amatorów do 40 minut jest wystarczający... Polecam: 40 min z intensywnością 96% HR max! Jakieś pytania?



Tuż po zakończeniu rywalizacji wyszło słońce. Ogarnąłem rower i do domu!!! Teraz wiem nad czym muszę popracować i wypatrywać konkretnych imprez w kalendarzu CX!



Link do galerii:


relacja od Road Racing PL + parę słów ode mnie:)
 

Jednym słowem świetna impreza, godzinę jazdy od domu. Dziękuję organizatorom za zaproszenie i następnym razem chętnie skorzystam!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.