sobota, 2 stycznia 2021

Podsumowanie 2020

Rok temu odpuściłem sobie podsumowanie sezonu,  natomiast dziś będzie to raczej bilans minionego  roku. Dla większości z nas był on inny niż pozostałe, a dla mnie w szczególności!!!    Był to rok zmian i wyzwań dla mnie. Zaczęło się od przeciwności- zakaz wjazdu do lasu z powodu szalejącego ASF. Treningi trzeba było robić w ukryciu i z wyłączeniem stałych, utartych szlaków by nie napotkać straży leśnej... Kolejne przeciwieństwo jakie napotkało kolarzy i nie tylko w tym roku to wirus, którego nazwy nikomu nie trzeba przytaczać. 

    W marcu gdy wybuchła ogólnonarodowa sraczka zwana pandemią znów trzeba było się ukrywać. Zakaz przemieszczania się stanowczo ograniczał możliwości treningu, ale radziłem sobie z tym. Nie będę wdawał się w szczegóły, ponieważ mógłbym się zdradzić:)

    W tym czasie pozostawałem cały czas w niepewności jeśli chodzi o pierwsze stary. Kalendarz imprez, który był zaplanowany uległ szybkiej zmianie. Starty, które miały się odbyć w maju- mam tu na myśli mój ulubiony cykl Peklo Severu został przesunięty na lipiec, co stanowczo zmieniło sposób trenowania. W latach poprzednich w lipcu robiłem w sumie już lekką przerwę, po pierwszej części sezonu startowego, a tu dopiero wszystko się miało zacząć.

    Zgodnie z zasadą #bądźupartyjedźcrosscoutry pierwszy start w 2020 to kultowa jak dla mnie miejscówka- Hradek XC- pierwsza edycja wspomnianego wcześniej czeskiego cyklu. Niestety nie poszło mi najlepiej z racji początkowych problemów ze sprzętem. Natomiast kolejny start to już euforia. Nie myślcie sobie, że wygrałem, ale można by tak rzec. Wygrałem z samym sobą. Średnio na każdej rundzie urwałem minutę, albo i lepiej. Końcowy czas miałem lepszy o blisko ponad pięć minut lepszy niż w 2016, gdzie po raz pierwszy w Czeskiej Kamienicy podjąłem rywalizację u naszych południowych sąsiadów. Na trasie rywalizowałem z zawodnikami, z którymi wcześniej widziałem się tylko na starcie, a, że jest to kameralny cykl, to odwiedzają go stali bywalcy, co powoduje, że można mieć odniesienie do innych zawodników, którzy stale rywalizują ze sobą.


    Taki progres był tylko możliwy dzięki temu, że zgubiłem ponad 12 kg zbędnych kilogramów, a wszystko przez to, że z końcem 2019 roku przestałem pracować w warunkach szkodliwych:), a ponadto zmieniłem trochę swoje nawyki żywieniowe. To wszystko za sprawą mojej żony Kasi oraz dzięki pani dietetyk Izabeli Motyce . Jej kilka drobnych, ale zarazem istotnych porad spowodowało osiągniecie wymarzonej sylwetki, a co za tym idzie poprawienie swoich wyników sportowych. Miało to przełożenie przede wszystkim na jazdę pod górę. Niemożliwe- stało się możliwe. Miałem niezbite dowody na to jak waga wpływa na osiągi, szczególnie na zawodach XC. Podjazd na kultowej trasie w Wałbrzychu na szczyt Parkowego Wzgórza zawsze był moją piętą achillesową. W tym roku pokonywałem go jak po sznurku i po raz pierwszy od momentu, gdy impreza  w Wałbrzychu otrzymała rangę Pucharu Polski ukończyłem go bez dubla. Ktoś kto nigdy nie startował na takim poziomie rywalizacji może sobie tego nie wyobrazić. Ale mnie osobiście cieszyło.


Trochę statystyki:

    W tym sezonie zrobiłem najmniej kilometrów od 2013 roku (bo od tego momentu posiadam statystyki online). Nie mam wcześniejszych zapisek jeśli chodzi o wcześniejsze lata. Sezon 2020 to prawie połowa przejechanych kilometrów względem 2017 roku! To niezbity dowód, że nie ilość, a jakość przejechanych kilometrów wpływa na wyniki. W minionym roku nie przekroczyłem 65 km jeśli chodzi o trening szosowy. Można by rzec, że unikałem ich, traktowałem jako konieczność, a większość z nich były to rozjazdy z małżonką. Jazda dla samych kilometrów i statystyk już dawno mnie  przestała bawić- na zasadzie: "kto da więcej?" 

 


W lesie natomiast  upajałem się treningami, skupiając się na wytrzymałości i technice. Na początku sezonu były to długie treningi, a gdy zaczęła się w końcu wyścigowa część sezonu, były to krótkie, zwięzłe jazdy z maksymalną intensywnością. Między treningami odpoczywałem najdłużej jak się dało. Metoda ta sprawdziła się, ponieważ na żadnym z siedmiu startów nie miałem tzw. odcięcia. Każdy start to 110% jazdy na maksa.


Co to ilości startów, to jak zwykle wybrałem to co najlepsze: trzy starty w Czechach, dwa w Polsce wszystko w formule XC. Niestety sezon przełajowy nie do końca poszedł po mojej myśli przez sytuację związaną z Covid-19.

W tym sezonie udało się też nagrać dwa fajne wideo, które Wam się podobało:


Po kilku latach stagnacji w formie, w końcu udało się zrobić mega progres. Poprzeczka została zawieszona dość wysoko, ale plan na przyszły rok jest również ambity i powiem Wam szczerze, że jestem zmotywowany jak nigdy dotąd. Ma na to wpływ klika czynników. Nowy "ja", z nową sylwetką, nowe, świetne miejsce pracy, w którym się świetnie czuję, a charakter pracy pozawala mi na poświęcenie ciut więcej czasu na  moją pasję.  

    Były też rzeczy za, którymi zatęskniłem, czego mi brakowało. Otóż nie miałem zbytniej możliwości pojeżdżenia z moją drugą połową- Kasią, która z powodu zdrowotnych za bardzo nie mogła trenować. Mieliśmy plany na epicki wyjazd do Karpacza na MTB, ale musimy je przenieść...Brakowało mi również sparing partnera w postaci Tedzika, który ponownie zaczął podążać swoją ścieżką i nie było mu zbytnio po drodze by trenować ze mną. Ale za to sporo potrenowałem z Łukaszem, który jak zawsze jest dobrym kompanem do jazdy. Do ekipy dołączył również Świrus, który na większości wyścigów był ze mną i wspierał mnie swoją pomocą, obsługą na boksie, za co mu jestem wdzięczny.

    W tym miejscu na koniec tego podsumowania chciałbym podziękować osobą, które wpierają mnie w tym co robię i zaufały mi. Przede wszystkim mojej małżonce, która jest ze mną i moją zabawą w kolarstwo na dobre i na złe. Cieszę się, że nie muszę opowiadać jej bajek, że nowe koła na 240-kach są od bezdomnego:) 

Są  ze mną również firmy, które mi zaufały i wspierały mnie w tym sezonie:

Kacper Rowery - za profesjonalny serwis i doradztwo jeśli chodzi o dobór części
Banless- wsparcie sprzętowe
Martombike- za świetnie skrojone ciuchy do nowej sylwetki 
Optimum- odżywki i kosmetyki dla sportowców
Crazy Biker - za szalone skarpetki
M- Service Tele Punkt- za ogólne wsparcie.

Co do planów na 2021 to będą lekkie zmiany sprzętowe, nowe pomysły związane z blogiem i moją osobą, ale to w najbliższym poście. Stay tuned!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.