Na miejscu czekało na mnie mnóstwo znajomych twarzy – muszę przyznać, że na wyścigach Peklo Severu w Czechach czuję się jak w domu.
Sama trasa? Niezmiennie wymagająca, a zarazem dajaca fun z jazdy w postaci techniczne podjazdów i zjazdów. Brak deszczu sprawił, że szybkie, kręte odcinki w dół były wręcz zdradliwe – łatwo było stracić przyczepność, na szczęście udało mi się tego uniknąć, chociaż kilka razy byłem blisko.
Co do samego wyścigu – początkowe dwie rundy były pełne zaciętej walki o pozycję. Potem, gdy kurz opadł, jechałem już swoje, co pozwoliło mi zakończyć zawody na solidnym 6. miejscu.
Cały wyjazd do Liberca zaliczyłem ponownie z Grzegorz Czekalski, który wspierał mnie bidonami na trasie, bo bez tego było by ciężko w upalny dzień
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.