Tym razem coś innego. Impreze wypatrzyłem przez przypadek na FB. Do udziału zachęcił mnie film z trasy z roku ubiegłego, a przede wszystkim profil trasy, który jak na uphill był trochę inny bo miejscami lekko w dół. Meta zlokalizowana była na pięknej polanie koło DW Lubuszanin w Sosnówce Górnej, a start powiedzmy w centrum Sosnówki. Rowerkiem 10 minut w dół:)
Na starcie kilkanaście znajomych twarzy, a wśród nich Tedzik i Świeżak, którzy przybyli by razem ze mną poczuć 754 m przewyższenia na dystansie lekko ponad 9 km. Zrobiliśmy ponad 10 km rozgrzewki by punktualnie wyruszyć o 11 -ej na trasę. Po starcie ja i Tedzik załapaliśmy się do pierwszej grupki, a że było po asfalcie prędkość była dość wysoka, bo blisko 50 km/h. Na pierwszym podjeździe chłopcy oddzielili się od mężczyzn i każdy już jechał swoiom rytmem.
Wyprzedziło mnie może z 3-4 zawodników. Ale po chwili asfaltu trasa przeszła w wąski singielek, który miał też tendencję spadkową w dół- i to mi się bardzo podobało, bo można bylo odsapnąć. I tak sobie pedałowałem z tentnem 170... Najwięcej problemów sprawiały mi szerokie szutry z mocnym nachyleniem, ale gdy ścieżka zmieniała się w krętego singla po korzeniach z mniejszym nachyleniem nadrabiałem. I tam wyprzedziłem ze dwie osoby. Ku memu zaskoczeniu trasa nie była aż tak mocna ja jaką się zapowiadała, ale dała w kość, bo bylo dość upalnie.
Wynik- 7. miejsce w M3. Tedzik dołożył mi ok. 5 minut, a Maciek stracił do mnie 10 minut. Po ogranięciu się zaliczyliśy jeszcze z Igorem keszyka w pobliży kaplicy Św Anny:)
a ja zaspałam i byłam pewna, ze wyścig w ostatni weekend lipca:( coś źle doczytałam i przegapiłam, do zobaczenia za rok mam nadzieje:)
OdpowiedzUsuń