Kolejna niedziela minęła pod znakiem rowerowania...Rano odwiedził mnie Adaś z Zielonej Góry. O 9:00 byliśmy już na żarskim Pucharze Świata. Adaś był zafascynowany naszą traską...Cóż jest co jechać, a poza tym wrażenia są iście pure MTB. Kręciliśmy się tam ponad 1 h. A ja przyznam się szczerze, że po zjeździe na 29erze po jednym z najtrudniejszych zjazdów w Zielonym Lesie stwierdziłem, że to samo jedzie. Nie trzeba hamować, a przeszkody pokonuje się jakoś płynniej...Jednak na podjeździe było ciut gorzej. Być może z racji innej geometrii i niżej ustawionego siodełka.
poniedziałek, 23 kwietnia 2012
sobota, 21 kwietnia 2012
Weekend majowy 2012...
Planowana trasa |
poniedziałek, 16 kwietnia 2012
Ściganie czas zacząć- Górale na Start
Zjazd |
piątek, 13 kwietnia 2012
Grand Prix MTB Zielonej Góry 2012
Nawet załapałem się na fotę:) |
poniedziałek, 9 kwietnia 2012
Lany poniedziałek- na MTB
Korzystając z miarę dobrej pogody postanowiłem się przejechać trochę w lesie.Tak wyszło, że przy okazji te same plany mieli: Tedzik, Kiełbik, Masło, Żółty i Dragon, któremu użyczyłem Kross'a:) Spotkaliśmy się w Olbrachtowie na zajezdni o 11:00 i maratonowymi odcinkami pomknęliśmy przed siebie. Zaliczyliśmy odcinki koło Mirostowic Dln. i Górnych, Sinej i przez Zielony Las wróciliśmy do Żar. Dragon pechowiec urwał w pożyczonym ode mnie Krosie hak...
Pogoda była taka, iż w niektórych miejscach się gotowałem, a w pewnych momentach było zimno, czyli tzw. h%^ go wie. Rower spisywał się dobrze, ja również. Po ponad 2 h jazdy i 40 km w terenie nie czułem się zbytnio zmęczony, chodzi tu przede wszystkim o zmianę roweru z szosowego na MTB. Ogólnie miałem bardzo fajne odczucia co do treningu, inni może mniej fajne, ale najważniejsze, że czułem przyjemność z jazdy...
Gdzieś w lesie:) |
sobota, 7 kwietnia 2012
Pierwszy tydzień kwietnia ....Happy Easter
Z czystym sumieniem mogę napisać, że ten mijający tydzień było ciężko przepracowany...Nie tylko w sensie zawodowym, ze względu na zbliżające się święta wielkanocne ale i treningowym. Od 1-go kwietnia do wczoraj (06.04.) włącznie wykonałem równe 10 h treningu. Jak na kolarza amatora, uważam, że to sporo. W przeważającej części był to trening objętościowy, gdzie przyszło mi walczyć z mgłą, chłodem i ciemnością...Ale nie ma nic bardziej motywującego niż widok niekończącej się prostej z wiatrem w klatę. Takie jazdy idealnie wpływają na psychikę- co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. Są to prawdziwe słowa. Wystarczy sobie na jakimś ciężkim wyścigu, gdy ma się już dość wszystkiego przypomnieć taki trening i od razu humor nam się poprawi!!!
Na święta planowałem wypad w góry, ale niestety ze względu na panujące warunki atmosferyczne odpuszczę sobie...Być może w lany poniedziałek wybiorę się na rower do lasu...Wszystko zależy od pogody. Wesołych, Rowerowych Świąt!
P.S. Allez już ma pierwszy 1000 km za sobą...zajęło mi to 37,5 h :)
Na święta planowałem wypad w góry, ale niestety ze względu na panujące warunki atmosferyczne odpuszczę sobie...Być może w lany poniedziałek wybiorę się na rower do lasu...Wszystko zależy od pogody. Wesołych, Rowerowych Świąt!
P.S. Allez już ma pierwszy 1000 km za sobą...zajęło mi to 37,5 h :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)