gdzieś na szlaku |
Pogoda bardzo przyjemna. Gdy wyjeżdżaliśmy z Żar było 3.5'C, ale bezwietrznie więc niebyło wiatru, który by potęgował uczucie chłodu. By jak najszybciej dotrzeć do Brodów udaliśmy się afslatowymi drogami do Pietrzykowa, gdzie szlak już biegł głównie lasami. Początek tego szlaku na tym odcinku nie wróżył dobrze, ponieważ był mocno rozryty, ale tak tylko gdzieś na odcinku 300m, potem już było przyjemniej: szerokie dukty, w przeważającej części lekko piaszczyste z jednym fragmentem przypominającym mi dosłownie trasę w Czerwieńsku. Po drodze na 22 km zrobiliśmy sobie jeden postój. Dalsza trasa nie różniła się od poprzedniej. Płasko, trochę piachu i szeroko. Po prawie 2 h dotarliśmy do Brodów. Miejsce mi znane bo byłem tu już na szosie i w pobliskich Jeziorach Wysokich na spacerze rodziną. Po dotarciu do Pałacu Brühla Maciek od razu namierzył keszyne:) Szybkie logowanie i do domu. Droga powrotna minęła jeszcze szybciej. Po 4 h pedałowania dotarliśmy do domu. Powiem szczerze, że dawno nie miałem takiej frajdy z jazdy na rowerze jaką była ekslopracja terenu. W planie mam jeszcz zwiedzanie okolicznych szlaków, tylko oby taka pogoda utrzymała się jak najdłużej. [track GPS]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.