Tam właśnie zaczęliśmy, by następnie dojechać do Łazowa. Tam już zaczęło się przejaśniać, a po chwili wyszło słońce, co spowodowało, że mój licznik pokazywał momentami 18,5'C!!! Z Łaz udaliśmy się maratonowymi odcinkami do Mirostowic Górnych. Po krótkiej jeździe asfaltem skręciliśmy w las w stronę autostrady. Poranny deszcz spowodował, że było dość mokro, a przy tym wesoło. Mniej więcej na 25 km Marcionos złapał gumę i włożyliśmy dętkę z 29-ra do 26 :). Przed dojazdem do Mirostowic Dolnych Bartuch wraz z nowym kolegą opuścili nas. A nam zostały do zaliczenia jeszcze Kunice. Rundki w Kunicach zawsze są ciekawe. Z Kunic tradycyjnie już wróciliśmy przez Zielony Las z podjazdem pod Basztę- (wieża widokowa). Tam dałem z siebie wszystko, z resztą wszyscy inni też. Postanowiliśmy, że będzie to już finał. Prosto główną drogą udaliśmy się w kierunku Leśnej, bez zaliczania rundy XCO. Całe szczęście, że po drodze mamy myjkę, bo rowery jak i my były nieźle ubłocone!
Po obiedzie zebraliśmy się szybko z rodziną i korzystając z pięknego popołudnia wybraliśmy się na przejażdżkę do Zielonego Lasu rowerami. Zaliczyliśmy niebieski i czarny szlak.
Oby taka pogoda była jak najdłużej!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.