niedziela, 20 września 2020

Górale na Start po raz 20-ty!!!


Kiedyś strona ta pełniła funkcję mojego rowerowego pamiętnika, gdzie dzieliłem się swoimi przemyśleniami na tematy około rowerowe. Pisząc chciałem też zmotywować moich odbiorców do spróbowania się w wyścigach XC, w których biorę udział dokładnie 13-sezon. Ukazywałem wyższość wyścigów XC względem maratonów podobnie jak robił to portal MTB-XC. ale dosłownie- jak grochem o ścianę. Odpuściłem. Robię swoje i nie oglądam się na nikogo. 


Do czego zmierzam? Swoją przygodę z Góralami na Start zacząłem jedenaście lat temu w Głuszycy. Mój ostatni start w Wałbrzychu był 20-tym  wyścigiem w tej serii, a w samym Parku Sobieskiego ścigałem się 6-ty raz, natomiast był to mój 4-ty Puchar Polski na tej trasie.
Wałbrzych i Górale na Start to dla mnie esencja cross-country. Trasę w Parku znam prawie tak samo jak moją rundę w Zielonym Lesie. Są też analogie. Obie są ciężkie i wymagające, ale nie do nieprzejechania. Runda w Parku im. Sobieskiego różni się tylko tym w sumie, że ma odcinek asfaltowy w okolicach startu/mety. Gdyby w Zarach zrobić zawody było by prawie identycznie.
    Do Wałbrzycha wybrałem się tydzień przed zawodami by na spokojnie objechać trasę, ponieważ w dniu wyścigu z racji napiętego grafika nie było by to możliwe. Objazd regulaminowy odbywał się w dniu poprzedzającym wyścig lub w dniu wyścigu ale między 8-9-tą rano, co w moim przypadku nie wchodziło w rachubę.


    Przed wyścigiem próbowałem namówić moich odbiorców (w szczególności z Zar) w mediach społecznościowych, by odwiedzili Wałbrzych w niedzielę, bo impreza była wyjątkowa. Oprócz znanej wszystkim, nawet laikom Mai Włoszczowskiej na starcie pojawili się "egzotyczni" zawodnicy z czołówki Pucharu Świata. Śmiało mogę powiedzieć, że nawet na wyścigach sygnowanych przez wcześniej wspomnianą Maję Włoszczowską - Maja Race, tak mocni zawodnicy wcześniej się nie pokazywali. W akcji można było zobaczyć wśród mężczyzn m.in. Henrique Avancini, Daniel McConnell, Maxxime Marotte, oraz Ondrej Cink bardziej znany polskim kibicom z racji jazdy w fabrycznym teamie Krossa oraz Sergio Montecon i cała plejada polskiej sceny MTB łącznie z mistrzem polski cross-country Krzysztofem Łukasikiem. Wśród kobiet polskie zawodniczki walczyły z reprezentacją kobiet Wielkiej Brytanii oraz Australijką - Rebeccą McConnell, która na końcu pierwszej rundy prowadziła, a skończyła na 8. miejscu. Ale nie o tym chciałem pisać. Bo o przebiegu rywalizacji możecie przeczytać tutaj{...}
Wyścig w Wałbrzychu dla mnie był świętem cross-country. Dlaczego? Ponieważ ja jako fan i zawodnik mogłem zarówno oglądać rywalizację na TOP poziomie, a następnie sam ścigać się praktycznie na tej samej trasie. Nie zawsze tak jest, że amator po 40-tce, bawiący się w kolarstwo może się zmierzyć z innymi zapaleńcami na tej samej trasie, gdzie chwilę wcześniej ścigali się prosi z Pucharu Świata. W moim przypadku był to już drugi raz ( wcześniej w czeskim Bedrihovie).
Henrique Avancini- zwycięzca w kat. elita

        Dla mnie jest to bardzo motywujące, że w sumie ciężką pracą i samozaparciem doszedłem do takiego poziomu, gdzie trasa okrzyknięta najlepszą trasą XC w Polsce jest dla mnie po prostu do przejechania w sumie już bez "zająknięcia". Nie ukrywam, że znajomość trasy daje tu przewagę.
        Górale na Start jeszcze 5 lat temu były lokalnym ogórkiem. Tak. A dlaczego tak mówię? Bo wygrałem ten wyścig w kategorii masters I, bo na starcie było raptem dwóch zawodników. 



        Teraz na trasie między Wzgórzem Parkowym (510 m n.p.m) a Harcówką ściga się czub Pucharu Świata. I tu należy się czapka z głowy dla ekipy z Wałbrzycha, która robi swoje od lat i nie ogląda się na nikogo i trzymają wzorcowy poziom odkąd pamiętam. Chodzi tu o całokształt, ponieważ są aktywni w mediach, promują swoje imprezy, a na samych wyścigach mogą się ścigać już najmłodsi. Każdy znajdzie coś dla siebie. Ale nie oszukujmy się: wśród mastersów nie ma na starcie ludzi z przypadku. Taki obrót sprawy mi pasuje ponieważ rywalizacja jest bezpieczna i każdy zna swoje miejsce w peletonie. 
        Teraz przejdę do samego startu, który z racji rangi Pucharu Polski oraz kategorii UCI C1 ściągnął jak już wspomniałem topowych zawodników, również miało to miejsce w mojej kategorii. Ściganie się w Bogdanem Czarnotą, Dariuszem Porosiem  czy Rafałem Ignaczakiem oznacza walkę o to by tylko nie dostać dubla. Nigdy wcześniej nie udało mi się tego dokonać, gdy GNS otrzymały status Pucharu Polski. Lider kategorii zawsze skracał moje męki na trasie. Tak. Nie przyjechałem tu walczyć o zwycięstwo. Gdybym liczył na wygrane już dawno bym musiał skończyć z tą zabawą. Dla mnie liczy się dobra zabawa (czyt. wpierd^&*) w postaci trudnej fizycznie i technicznej trasy.
Założenia miałem dwa: dojechać do mety bez wywrotki oraz bez dubla. Dlaczego bez wywrotki? Podłoże w Parku Sobieskiego jest bardzo zdradliwe, w szczególności jak jest sucho. Minimalne kamyczki, tłuczeń na zjazdach noszą- w szczególności z Góry Parkowej.  Dobór właściwego ciśnienia ma tu ogromne znaczenie. 
        Start kategorii amator, czyli panowie miedzy 16, a 30 rokiem życia bez licencji, masters 1 (31-40) oraz masters 2 (40+), oraz kobiety bez licencji zaplanowany był zaraz po finiszu elity na 15:30. To pozwoliło mi na  długą rozgrzewkę i przygotowanie się do startu, a w międzyczasie mogłem oglądać zmagania elity.


        Sędziowie połączyli wszystkie kategorie w jeden wyścig co dało łącznie 35 zawodników. Każdy z uczestników został wyczytany na linię startu. Moja kategoria ustawiona była na końcu stawki.
Minuta do startu, a na Garminie puls ponad 100, stres! Napięcie rośnie. Nie lubię tego momentu, ale na szczęście wszystko szybko się rozgrywa i tuż po strzale startera jest już selekcja. 
START! Szybka jazda po asfalcie, przebijam się do przodu, ale coś tylna przerzutka szwankuje, bieg sam się zmienia, lekko podkręcam linkę i już na pierwszym podjeździe problem SOLVED!
Pierwszy zjazd i dalej tłoczno, w sumie nie wiem gdzie jadę, na jakiej pozycji. Wypatruję pomarańczowej sylwetki Kamila, mam w głowie, że z nim mogę dziś się ścigać, chociaż jedziemy w różnych kategoriach. Ja czuję, że daję z siebie wszystko i na pierwszym "terenowym" podjeździe mijam paru zawodników, jednak Kamil mi znika z oczu. Za mną pierwsza sekcja z kładkami pokonana bez problemu, dojeżdżam do rock gardena, który jeszcze trzy lata temu robił nawet selekcję w elicie. Teraz po lekkiej przebudowie nawet na mnie nie robi wrażenia, jednak dojazd do tej sekcji jest zmieniony. Trzeba ominąć wpierw drzewo pokonując parę dobrych korzeni.


 Sam kamienny ogród pokonuję bez zawahania i kieruję się w stronę Parkowego Wzgórza. Jest to najtrudniejszy podjazd z racji podłoża i nachylenia. Nigdy wcześniej na wyścigu nie udawało mi się wjechać na szczyt bez schodzenia. Cel był jeden- pokonać ten odcinek bez dotykania ziemi nogami- ot po prostu taka gra- raz, dwa, trzy, ziemia parzy. Mówię Wam sprawdza się.
podjazd na szczyt Parkowego Wzgórza, fot. Bartosz bober

     Tuż po osiągnięciu szczytu, po przekręceniu dwa razy korbą następuje zjazd.., Ten najniebezpieczniejszy, w sumie wygląda lajtowo, porównując go np. do tych owianych legendą w Zielonym Lesie. Jest bardzo zdradziecki. Zaciskam klamki asekuracyjnie, dropa omijam "czkien lajnem" i na dole puszczam klamki i lecę już na pump truck, by po chwili znów zacząć się wspinać już w kierunku mety, mijając klika mniejszych  podjazdów najeżonych wszechobecnymi korzeniami. I tak cztery razy. Na trzecim kółku na bufecie biorę bidon od Łukasza, który to mnie obsługiwał na boksie. Fajnie jest mieć kogoś na trasie w takich momentach,  a na szczycie Parkowego     Wzgórza słyszę doping żony Kasi oraz Świrusa, którzy tego dnia byli ze mną w Wałbrzych, poza tym jak na polskie warunki na trasie jest jeszcze sporo kibiców. Od jednej grupki na zjeździe z Harcówki słyszę: "Super! Nie każdemu tu się udaje"! Chodziło o to, że po zjeździe, następował ostry nawrót na prawo pod górę, gdzie wcześniejsza redukcja przełożenia miała ogromne znaczenie. Te słowa usłyszane od kibiców, niby takie banalne, ale dla mnie były bardzo motywujące.
        Kończę trzecią rundę, dźwięk dzwonka, wjeżdżam na finałowe okrążenie. Plan wykonany! Jadę bez dubla, ale za mną jedzie jedyna kobieta na trasie. Czuję, że tylne koło lekko buja. Musiałem gdzieś rozciąć oponę, ale ciśnienie jest jako takie i daję radę. Moja przewaga nad Martą, która mnie goniła jest stała. Myślę, sobie: "spokojnie Kris, dasz radę!" Niestety. Na jakieś 200m przed wjazdem na finiszowego singla do mety mylę drogę. Jedno z drzew można było pokonać z lewej lub prawej strony i następnie odbić na prawo by dalej jechać w stronę mety. A ja je pokonałem z prawej i je okrążyłem, przez co Marta mnie wyprzedziła. Mój błąd, popełniony na totalnym zmęczeniu. Dogoniłem koleżankę na singlu, ale na finałowym asfalcie nie miałem siły by ją wyprzedzić. 
    W sumie byłem już i tak szczęśliwy, że po raz pierwszy wygrywam z podjazdem na Parkowe Wzgórze, bo pokonuje je bez schodzenia  czterokrotnie, a największy sukces to ukończony wyścig na 12. pozycji bez dubla od vice Mistrza Polski 2020- Bogdana Czarnoty, który wygrywa wyścig w kategorii masters 2 oraz open.



    Euforia po wyścigu utrzymuje się bardzo długo. Po długiej stagnacji osiąganych wyników cieszy mnie fakt, że nastąpiła pozytywna zmiana. Zawdzięczam to tylko i wyłącznie utracie zbędnych kilogramów. W chwili obecnej ważę dokładnie tyle co trzynaście lat temu, więc naturalnym jest to, że jazda pod górę wychodzi mi lepiej. Cieszy mnie to i satysfakcjonuje, ze udało mi się tego w końcu dokonać,  a to zawdzięczam mojej żonie, która wspiera mnie w tym. 
Dla mnie sezon 2020 jest wyjątkowy. Nie tylko przez paranoiczny COVID-19, gdzie ściganie zacząłem w lipcu. ale przede wszystkim przez zmiany w życiu prywatnym i zawodowym...
Myślę, że to nie jest koniec zmian, ale o wszystkim dowiecie w swoim czasie.

Na koniec chciałbym podziękować moim partnerom:
Kacper - Narty : Rowery : Serwis za przygotowanie roweru do tej imprezy
Banless za wsparcie w postaci sprzętu
Martombike za świetnie skrojone ciuchy do nowej postury
Optimum za odzywki
CrazyBiker - Szalone Skarpetki Kolarskie za szybkie, szalone skarpetki
@M- Service TelePunkt ogólnie.
Link do pełnej galerii 👉 [...]
Link do pełnych wyników 👉 [...]
Objazd rundy amator w moim wykonaniu:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.