poniedziałek, 27 stycznia 2025

Styczniowy gravel


70 km błotem i szutrem

Styczeń to dla wielu czas spoczynku i regeneracji, ewentualnie alternatywnych aktywności, ale dla innych może to być wytop łydy na Zwift, a jeszcze dla innych kilometry w hiszpańskim Calpe, ale ja jak to ja, lubię swojski klimat i wolę gravel w tylu Sralpe. Tym razem plan był na 70 km, a pogoda jak na zimowy miesiąc była zaskakująco łaskawa – 10°C i brak opadów. Ale nie dajcie się zwieść – trasa nie była spacerkiem. 

Chociaż znajda się i tacy, co 70 km przy ich dystansach ultra to domowe przedszkole.





Gravelowy klimat w środku zimy

Jazda w styczniu ma swój niepowtarzalny urok. Chłodne powietrze orzeźwia, a widoki zimowej przyrody cieszą oko. Tym razem wybrałem trasę, która łączyła różnorodne nawierzchnie – od szybkich, szutrowych odcinków po trudniejsze sekcje z mało uczęszczanymi leśnymi drogami oraz rozjeżdżone leśne dukty.

Błoto, błoto i jeszcze raz błoto

Nie ma co ukrywać – błoto było największym wyzwaniem tej trasy. Kilka odcinków trasy, gdzie przysłowiowy szuter nie był jeszcze do końca utwardzony okazały się przekleństwem. Coś co działało i dawało prędkość w suchych warunkach, po porannych opadach deszczu okazało się dramatem. Lepka warstwa tej mazi zmieszana z grysem powodowała zapychanie się napędu i spadanie łańcucha z blatu. Nie byłem sam w tej sytuacji, moi towarzysze niedoli borykali się z tym samym zjawiskiem. Koła grzęzły, a rower zyskiwał dodatkowe kilogramy w postaci błotnych warstw. Momentami zastanawiałem się, czy przypadkiem nie trenuję przełajów, ale to właśnie te trudności sprawiają, że gravel ma w sobie coś wyjątkowego.


 


 

Niezapomniany klimat zimowej przygody

Na trasie nie zabrakło też chwil, które przypominały, dlaczego kocham tę formę jazdy. Cisza lasu przerywana tylko szumem opon, chłodny wiatr na otwartych polach i to uczucie, kiedy po ciężkim podjeździe osiągasz szczy i wiesz, że jeszcze masz moc i możesz zrzucić ząbek niżej. Nawet w styczniu można poczuć tę wolność, którą daje rower.

Podsumowanie i wnioski

70 kilometrów na gravelu w styczniu to wyzwanie, ale też niesamowita frajda. Pogoda dopisała, choć błotniste odcinki były solidnym testem zarówno dla sprzętu, jak i dla mnie. Jeśli zastanawiasz się, czy warto wsiąść na rower zimą – odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak! Pamiętaj tylko o odpowiednim ubraniu, sprawdzeniu sprzętu i dobrym planie trasy. A potem? Po prostu pedałuj i ciesz się chwilą.


P.S.

Nie daj się zwieść marketingowym sztuczką... bo gravel ride  można zrobić na każdym rowerze: mtb, przełajką, czy rasowym Rondo... gravel masz w głowie, a nie między nogami:)i.... nie koniecznie musi to być 70 km, 100km...może być nawet 20...zrób tyle ile uważasz i na ile się czujesz, bo najgorsze co może być to porównywanie się do innych.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.