poniedziałek, 23 lipca 2007
Pierwszy start po kontuzji
W sumie miałem wystartować dopiero w sierpniu, ale jakoś dobrze się czułem i impreza zapowiadała się ciekawie, bezstresowa więc udałem się do Łagowa. W sumie czułem, że to tzw. ogórek ale to była kaszana na maksa. Po pierwsze padało- ale to nie odstrasza bikerów. Odstraszyła mnie totalna dezorganizacja i dezinformacja na miejscu startu. Gdzie indziej zapisy, start i wręczenie nagród. Przesunięcie startu o godzine...porażka. Ale skupmy się na starcie. Wyścig traktowałem trennigowo. Ustawiłem się trochę z tyłu. START. Od startu do mety było po bruku. W totalnym błocie i mega kałużach. Jechałem sobie spokojnie do 150 HR. I tak dogoniłem wpierw Złotego i Jurasa. To byli moi rywale na dziś. Ale po chwili ich zgubiłem. Lecz zaraz okazało się, że zjechaliśmy z trasy... I znów musiałem gonić. Na zjazdach jechałem bardzo asekuracyjnie.... Wyprzedziłem wszystkich, których miałem przed sobą i dziwił mnie fakt, że nikogo dalej nie doganiam. Na finiszu zrobiłem dwóch kolesi... Podsumowanie. Okazało się, że większość TEAMU pomyliła trasa i takim cudem byłem 2 w elicie... no i jakoś 9 open. Ale jaja....NO COMMENTS.. A forma beznadziejna...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.