poniedziałek, 9 maja 2011

Grand Prix MTB Lubuskiego # 1 Drzonków 08.05.2011

Grand Prix MTB Lubuskiego #1- Drzonków- 3m kat. M3, 8 open- 1:49:58
Start


W tym roku dość późno rozpocząłem sezon, dlatego też nie byłem pewny na czym stoję. Ale muszę napisać, że ten start na prawdę mnie usatysfakcjonował.
Pomimo, że trasa w Drzonkowie nie należała do moich ulubionych, a wręcz przeciwnie do mniej lubianych ze względu na bardzo płaski profil, praktycznie żadnych "odcinków specjalnych" pojechałem na 100% swoich możliwości.
4 pętla
Od początku. Dystans  na edycji kończącej Grand Prix MTB Lubuskiego 2010 był o 16 km krótszy, czyli o dwie rundy. Nie wiedziałem co na ten temat myśleć, czy to dobrze, czy źle, czy wytrzymam mocne tempo, czy z początku jechać swoje. Jednak gry ruszyliśmy punkt 11:00 postanowiłem jak najmocniej się da pójść do przodu. Co prawda paru zawodników mi odjechało, ale starałem się zbytnio nie wychylać i jechać swoim tempem. Zalapałem się z "szosowcami" i rywalem z M3, niestety jeden z moich "konkurentów" z M3 miał kraksę...Na początku było ciasno, w połowie pierwszego kółka jechałem już tylko w 4 osobowej grupie, reagowałem na bardziej płaskich odcinkach na szarpnięcia szosowców. 
5 pętla


Na jednym z kółek doszliśmy dwóch zawodników  i była już nas szóstka. Na czwartym kółku zaczęliśmy zbliżać się do Speedka by go dogonić przed końcem 4 rundy. Po czterech rundach zerknąłem na czas przejazdu i byłem mile zaskoczony, ponieważ był on krótszy o 3 minuty niż  na zeszłorocznym wyścigu. Więc obserwując sytuację i oceniając swoje możliwości na dziś stwierdziłem, że spróbuje w miarę możliwości podkręcać tempo na singlowych odcinkach, które były minimalnie pod górkę, jednakże po bardzo nie równej nawierzchni, co sprawiało, że traciło się rytm jazdy, a ja lubię takie odcinki, więc tam dokręcałem i kontrolowałem sytuację w tyle, a wszystko to zacząłem na 5 okrążeniu. Moje zabiegi miały efekt w postaci porwania się pociągu. Na płaskim szutrowym odcinku odpoczywałem, by na "zmarszczkach" znów dokręcać. A wszystko po to by zgubić rywali z M3. Na szóstym kółku całkowicie wyszedłem na pierwszą pozycję by dokręcać tempo, jak najbardziej możliwe, ponieważ atak na jednym z minimalnych podjazdów nie miał sensu. I muszę przyznać, że plan się powiódł. Rywal z M3, Mariusz skoczył to przodu na jednym  z krótkich brukowych podjazdów, który był poprzedzony szutrowym odcinkiem...Ale został od razu zkontrowany  zawodnikami z DREAM TEAM'u i w tym momencie również skoczyłem za nimi. Skupiony tylko na tym, by dowieść obecną pozycję do mety. Jednak na mecie okazało się, że jeden zawodnik w barwach DREAM TEAM'u był z mojej kategorii. Jednakże 3 poz. w M3 i 8 open jest jak najbardziej dla mnie zadowalająca. Dobrze jest, gdy wyścig można uznać za udany, samopoczucie jest najważniejsze i samoocena startu, to wszystko w późniejszym czasie mobilizuje bardziej do działania.
Łącznie sklasyfikowano na dystansie 48 km, 70 zawodników. Pełne wyniki: [więcej]


2 komentarze:

  1. szzkooda ze taki GÓRALL jak ty się marnuje na płaskim terenie..

    OdpowiedzUsuń
  2. z tym GÓRALEM to chyba lekko przesadzone...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.