
W tym roku odpuściłem sobie zupełnie jakąkolwiek generalkę w lubuskim czy zielonogórskim Grand Prix MTB. Dlaczego? A ponieważ większość tras było płaskich i z racji tego wolałem wybrać trening w górach lub wyścigi u naszych zachodnich sąsiadów, których zaliczyłem 4, które oferują znacznie ciekawsze trasy czy poziom trudności wyścigu. Podobnie jak rok temu wraz z teamem wziąłem udział w wyścigu 24 godzinnym. Impreza ta, to przede wszystkim dobra zabawa, ale rywalizacja też ma swój udział, która wszystkim się udziela.
W mijającym roku sporo jeździłem do lasu, z pewnością więcej niż w latach ubiegłych. Ogólnie wydaje mi się, że czerpałem więcej radości z jazdy...Najczęściej jeździłem z Tedzikiem, przejechaliśmy wspólnie najwięcej kilometrów., sporo na szosie, ale również w terenie. Niemniej jednak bywały treningi na początku sezonu, gdzie sam pokonywałem 2 h w zupełnych ciemnościach, ponieważ nikt nie miał już ochoty by jechać ze mną po zmroku.
W październiku i listopadzie zaliczyłem jeszcze klika lajtowych wypadów do lasu. W chwili obecnej rower i ja odpoczywamy, a co do planów na przyszły sezon to wkrótce coś napisze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.