Muszę przyznać, że rok ten był dość wyjątkowy. Po pierwsze zima była bardzo łaskawa. W okresie przygotowawczym od stycznia do marca wszystkie treningi na rowerze wykonałem na dworze, ani razu nie wsiadłem na rolkę. W tygodniu jeździlem po zmroku, często sam, ale już do tego przywykłem.
Pierwszą znaczącą zmianą w nowym sezonie był powrót do korzeni by znów reprezentować sklep rowerowy: KACPER, w sumie pisałem o tym tutaj [...] więc nie ma co się rozwodzić!
Zmian sprzętowych nie było, dosiadałem swojego rowerka MTB jak i szosy bez konkretnych zmian.
W minionym sezonie tylko i wyłącznie ścigałem się w wyścigach XC zgodnie z wyznawaną zasadą: "Bądź uparty, jedź cross-country!". Łącznie zaliczyłem tylko, a może i aż 11. startów. Pierwszy wyścig zaliczyłem w kwietniu, w nowym dla mnie cyklu imprez: Hurom MTB Series w Świeradowie Zdrój. Impreza poprowadzona wzorcowo przez miłośników XC- MTB Opoczno. Tydzień później zawitałem wraz z rodziną do Kudowy Zdrój, gdzie znów zadebiutowałem w nowym dla mnie cyklu: Grand Prix MTB Kudowy Zdrój. Trasa bardzo mi przypadła do gustu, dlatego również na jesień tam wystartowałem. W sumie tak na prawdę skupiłem się na czterech cyklach wyścigów, na które miałem dość blisko: Hurom MTB Series. Grand Prix MTB Kudowy Zdrój, Łysogórki MTB, Górale na Start oraz jeden wyścig z serii MDC-XC.
Jeśli miałbym oceniać swoje starty to na pewno rewelacyjnie mi się jechało w Pucharze Środkowych Niemiec- MDC-XC w Sebnitz, gdzie na zmienionej nieco rundzie zająłem najwyższe jak dotąd miejsce- 8. w swojej kategorii w tym cyklu. Nie mniej jednak cały sezon nie układał się najlepiej. W Góralach na Start, które są dla mnie zawsze priorytetem w Boguszowie Gorcach jechało mi sie fatalnie, była to walka z samym sobą a nie rywalami. Takie same również odczucia miałem podczas sierpniowej edycji Łysogórek MTB.
W połowie sezonu miałem przymusową przerwę z powodu złamania ręki, które miało miejsce w ostatni dzień roku szkolnego. Kontuzja pokrzyżowała mi plany, ponieważ głównym celem sezonu 2015, podobnie jak w roku poprzednum miał być start w Mistrzostwach Polski MTB XC.
Po trzech tygodniach szybko wróciłem do regularlnych treningów, a w czwartym tygodniu od kontuzji zaliczyłem już start. W dwa tygodnie później na kolejnej edycji Górali na Start w kategorii masters I wygrałem wyścig w swojej kategorii i jednocześnie generalkę w tym cyklu, a wszystko to przez znikomą frekwencję tego dnia.
Ogólnie sezon oceniam bardzo pozytywnie, oprócz wyścigów, których było raptem 11., każdy weekend wraz z rodziną w wakacje spędziliśmy na rowerach: Singltreck pod Smrkiem, Izery Trip oraz Zittauer Gebirge. Pomimo kontuzji i tak wybraliśmy się na Mistrzostwa Polski MTB XCO w celu wspierania naszych przyjaciół podczas wyścigu elity/U23, a przy okazji mój syn Igor mógł się sprawdzić na ciekawej rundzie przygotowanej dla dzieci.
Natmiast w przerwie między startami czerpałem przyjemnść z jazdy po Zielonym Lesie, kręcąc rundy na trasie XCO podpatrując technikę jazdy u zawodników z czołówki polskiego MTB ( braci P.) lub przemierzając szybkie kilometry po okolicznych szosach. Najfajniejszym elementem byly jednak luźne przejażdżki z moim ośmioletnim synem- Igorem, który z treningu na trening robił coraz większe postępy w jeździe w trudniejszym terenie. Cieszy mne również fakt, że pokręciłem wspólnie z żoną robiąc kilkanaście wspólnych trenningów. Wspominając o drugiej połowie, musze dodać, że zawsze jest przy mnie na wyścigach, zapewniając szybką zmianę bidonu na bufecie. Jej obecność jak i syna dodaje mi motywacji, bo nie mogę przeciez się poddać, gdy żona i junior patrzy:)
Sezon w liczbach na dzień dzisiejszy:
W przyszłym sezonie nie będzie fajerwerków z mojej strony. Będę starał się startować w klasycznych miejscówkach XC, zaliczę pewnie parę wyjazdów na Singla czy w góry. Natomiast o motywację do treningów i jazdy się nie martwię, bo tej mi nigdy nie brakuje, a życzyłbym sobie jedynie tylko więcej wolnego czasu !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.