Wiosna już chyba przyszła i lepiej niech nie odchodzi..Wczoraj pod koniec pracy odwiedziła mnie rodzinka na rowerach więc tradycyjnie wróciliśmy ścieżkami do domu. Igor mógł w końcu dosiąść swojej nowej maszyny, a ja nie czekając długo przebrałem się i wyciągnąłem swoją szosówkę na przekór przedłużającej się infekcji. Temperarutra powietrza była znośna i nawet ubieranie nie trwalo długo. Nareszcie poczułem to coś czego nie da się opisać słowami, a towarzyszył temu wiatr we włosach i moc w nogach.
Przedłużająca się zima sprawiła to, że nie muszę już jeździć po zmroku, bo gdy wróciłem do domu było dopiero szarawo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.