poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Izery- rodzinnie

Piękna pogoda, widoki i przejażdżka z rodzinką... Nie może być lepiej:) Izery są bardzo charakterystyczne, bo nie ma tu mega stromych podjazdów, korzeni itp. Od kiedy pojawił się mój syn na świecie nie mogłem się doczekać kedy tu się z nim wybiorę. Średnio jestem w Izerach raz na rok, podążam ciąle tymi samymi szlakami i ciągle widuje rodziny z dziećmi czy to na rowerach czy siedzonkach lub pieszo. W końcu nam się udało. Zaliczyliśmy trasę 20 km: od Jakuszyc do Chatki Górzystów. Szczerze mówiąc w Zielonym Lesie są trudniejsze szlaki. Jednym słowem idealne miejsce na wypoczynek- aktywny, bo przy okazji rowerowania znów padło łupem parę keszy:)


Szczególnie ciekawy był ten na moście na Izerze, bo ścieżka prowadząca w dół do mostu była przednia:). W tym czasie Kasia z dziećmi- Igor ( 6 lat., Basia 10 lat) czekali na nas przy schronisku Orle ( gdzie wcześniej też podjeliśmy wspólnie kesza). Po powrocie do Jakuszyc postanowliśy z Maćkiem zrealizować plan. Otóż miałem mu pokazać podjazd pod Samolot i Kopalnie Stanisława, w końcu Świeżak nie był jeszcze w tych górach na rowerze. Podjazd pod samolot i koplanie przebiegł bez problemu, nie licząc ataku latających mrówek. Przy Kopalni Stanisława udaliśmy się w kierunku "Zwaliska" . Gdyby nie mój Garmin raczej nie trafiłbym na ścieżkę prowadzącą na Wysoki Kamień przez Zwalisko. W końcu był to odcinek, którego również ja nie znałem, bo dla Świeżaka wszystko było nowością i jak widziałem nie nadąrzał napawać się chwilą...Przy Zwalisku po ok. 10 minutach Maciek namierzył kesza. Od Zwaliska postanowiłem dalej poruszać się czerwonym szlakiem, który był dla mnie nowością od tego miejsca i z niepewnością kierowałem się  lekko pod górę by w końcówce osiągnąć w końcu na rowerze szczyt jakim był Wysoki Kamień -1058 m npn, skąd   podziwaliśmy  widok na Karkonosze, Góry Kaczawskie, Rudawy Janowickie, Góry i Pogórze Izerskie, Kotlinę Jeleniogórską. Na zjazd wybrałem opcje żółtym szlakiem, którym rok wcześniej tylko schodziłem w dół. Zabawa była przednia a dawka adrenaliny niesamowita. Brak tylko zdjęć czy ujęć z kamery, ale wszystkim serdecznie polecam. I tak o to dotarliśmy do Zakrętu Śmierci , a z tamtąd prosto w kierunku Wodospadu Szklarki. Zjazd asfaltem nie był już tak emocjonujący jak terenem, chociaż prędkości oscylowały w granicach 70 km/h...I tak o to dobiegł końca kolejny, świetny dzień z życia Wolińskich:)

Film z trasy
Link do aktywności w Garmin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.