W minioną środę -18.11.2009 już po raz trzeci mój klub zorganizował podsumowanie sezonu z udziałem sponsorów, władz miasta oraz patronów medialnych. O tym co tam się wydarzyło, można przeczytać na stronie portalu zary.info.
A moje podsumowanie będzie krótkie i na temat. Nie było najgorzej, ale mogło być lepiej. Większość treningów wykonałem praktycznie po zmroku, ale czasami nawet udało się wykręcić 100 km.
Szczyt formy na pewno miałem na przełomie czerwca/lipca, wtedy wykonywałem najdłuższe treningi ze wzmożoną intensywnością. W sumie zaliczyłem 13 wyścigów, w tym tylko jeden maraton- w Karpaczu. Jak zwykle najcięższym wyścigiem był dla mnie Żary XC 2009, gdzie bardzo chciałem wygrać. Ale nie wyszło, zająłem 2 miejsce. W tym roku zmieniłem kategorię wiekową na masters. Efektem tego było, że na wspomniane 13 startów, 7 było na pudle-2,3 miejsce. Od stycznia zaczynam treningi...A o planach na sezon 2010 niebawem.
poniedziałek, 23 listopada 2009
niedziela, 18 października 2009
I Gubin MTB
O tym, że w Gubinie odbędzie się wyścig MTB wiedziałem już rok temu z tajnych źródeł.
Październik to tradycyjnie dla mnie już czas na zakończenie sezonu. W tym roku nasz team zrezygnował z organizacji wyścigu w ŁAZ, który tradycyjnie kończył sezon MTB w regionie. Dlatego też postanowiłem wystartować w I wyścigu MTB Gubin o Puchar burmistrza. Pomimo niezbyt ciekawej pogody- 5’c + deszcz udało nam się zorganizować sporą ekipę: ja, Tofik, MarcinOoZZ, Fast Przemo, Denver, Mlody_pajak oraz Kicia:P.
Po przyjeździe na miejsce imprezy zastaliśmy mały chaos organizacyjny w prowizorycznym biurze zawodów. Jednak patrzyłem na to z przymrużeniem oka, bo po pierwsze nie jest to impreza komercyjna, a po drugie za tym wszystkim można powiedzieć, że stał jeden nastolatek, który miał do dyspozycji niewiasty, które nie miał o takich rzeczach zielonego pojęcia.
Po odebraniu mojego szczęśliwego numerka- 301 pojechałem na objazd rundy, która liczyła ok. 6,00km , ale niestety po ok. 10 minutach jazdy bo tyle miałem na moim „tacho” się zgubiłem i wróciłem na start/mete. Trasę oceniłem na lekką... Trochę pod górkę...troche piachu i that’s it...
Zaplanowany start o godzinie 12 lekko się przesuwał, dlatego też siedzieliśmy w aucie bo nieźle lało...
START opóźnił się o ok. 20 min. Lekko już zmarzłem. Gdy już ruszyliśmy trzymałem się grupy.. Czubek nam odjechał, a ja walczyłem z 3 zawodnikami.
Po pierwszej rundzie stwierdziłem już, że trasa nie jest łatwa... I wiedziałem, że będzie bardzo ciężko...
Trasa piaszysta, z wąskimi singletrackami, i z trzema mocniejszymi podjazdami. Na najwyższym pkt. 107m npm piękna panorama ...
I tak na 3 rundzie moi rywale mi odjechali... Po prostu bateria padła... 3 rundy przejechałem w 1 h, a 2 następne w kolejną...Strasznie osłabłem, nie wiem czy z zimna, czy z braku kondycji... Po prostu marzyłem już by dojechać do mety... Ale nie byłem sam... Na piątej rudzie dogoniłem MarcinOoZZa... Nie myślałem, że można jechać jeszcze wolniej... A jednak... Tyle tylko, że MarcinOoZZ nie znał właściwej ilości okrążeń- myślał, że ma 3 a jednak 5...Marcin jechał tak wolno, że ja jadąc tak jakby zaraz babcia z endoprtezami po wylewie mogła mnie wyprzedzić, minąłem go jak TGV!!!! To lekko podniosło mnie na duchu, że nie jestem sam.....
Do mety dojechałem zmęczony jak nigdy. Nie doceniłem trudności trasy... W sumie 5 miejsce na 10 w M3, open 10. O dziwo w pierwszej dziesiątce było 8 zawodników z kategorii masters I i starsi....
Poniżej link do filmu... Za rok na pewno jeśli czas i zdrowie pozwoli się tam zjawię, by odegrać się na tej trasie i poprawić czas jazdy...Pełne wyniki na stronie organizatora: GUBIN MTB.
Październik to tradycyjnie dla mnie już czas na zakończenie sezonu. W tym roku nasz team zrezygnował z organizacji wyścigu w ŁAZ, który tradycyjnie kończył sezon MTB w regionie. Dlatego też postanowiłem wystartować w I wyścigu MTB Gubin o Puchar burmistrza. Pomimo niezbyt ciekawej pogody- 5’c + deszcz udało nam się zorganizować sporą ekipę: ja, Tofik, MarcinOoZZ, Fast Przemo, Denver, Mlody_pajak oraz Kicia:P.
Po przyjeździe na miejsce imprezy zastaliśmy mały chaos organizacyjny w prowizorycznym biurze zawodów. Jednak patrzyłem na to z przymrużeniem oka, bo po pierwsze nie jest to impreza komercyjna, a po drugie za tym wszystkim można powiedzieć, że stał jeden nastolatek, który miał do dyspozycji niewiasty, które nie miał o takich rzeczach zielonego pojęcia.
Po odebraniu mojego szczęśliwego numerka- 301 pojechałem na objazd rundy, która liczyła ok. 6,00km , ale niestety po ok. 10 minutach jazdy bo tyle miałem na moim „tacho” się zgubiłem i wróciłem na start/mete. Trasę oceniłem na lekką... Trochę pod górkę...troche piachu i that’s it...
Zaplanowany start o godzinie 12 lekko się przesuwał, dlatego też siedzieliśmy w aucie bo nieźle lało...
START opóźnił się o ok. 20 min. Lekko już zmarzłem. Gdy już ruszyliśmy trzymałem się grupy.. Czubek nam odjechał, a ja walczyłem z 3 zawodnikami.
Po pierwszej rundzie stwierdziłem już, że trasa nie jest łatwa... I wiedziałem, że będzie bardzo ciężko...
Trasa piaszysta, z wąskimi singletrackami, i z trzema mocniejszymi podjazdami. Na najwyższym pkt. 107m npm piękna panorama ...
I tak na 3 rundzie moi rywale mi odjechali... Po prostu bateria padła... 3 rundy przejechałem w 1 h, a 2 następne w kolejną...Strasznie osłabłem, nie wiem czy z zimna, czy z braku kondycji... Po prostu marzyłem już by dojechać do mety... Ale nie byłem sam... Na piątej rudzie dogoniłem MarcinOoZZa... Nie myślałem, że można jechać jeszcze wolniej... A jednak... Tyle tylko, że MarcinOoZZ nie znał właściwej ilości okrążeń- myślał, że ma 3 a jednak 5...Marcin jechał tak wolno, że ja jadąc tak jakby zaraz babcia z endoprtezami po wylewie mogła mnie wyprzedzić, minąłem go jak TGV!!!! To lekko podniosło mnie na duchu, że nie jestem sam.....
Do mety dojechałem zmęczony jak nigdy. Nie doceniłem trudności trasy... W sumie 5 miejsce na 10 w M3, open 10. O dziwo w pierwszej dziesiątce było 8 zawodników z kategorii masters I i starsi....
Poniżej link do filmu... Za rok na pewno jeśli czas i zdrowie pozwoli się tam zjawię, by odegrać się na tej trasie i poprawić czas jazdy...Pełne wyniki na stronie organizatora: GUBIN MTB.
I wyścig o puchar burmistrza Gubina 18 października 2009r.
niedziela, 27 września 2009
Łysogórki XC 2009
Z ekipy było nas tylko trzech: ja, Tofik i Złoty. Gdy tylko się zapisaliśmy ruszyliśmy objechać rundę, ktora na prawdę nie jest łatwa, szczególnie atakowanie ostatnie 2 km po stoku... I takim to sposobem ledwo zdarzyliśmy na start.
Po starcie byłem gdzies w połowie stawki, po krótkiej rundzie rozbiegowej przesunąłem sie lekko do przodu. Tofika miałem w zasięgu wzroku, jednak na zdjazach był sporo szybszy i mi uciekł...Jednak gdy zaczęła się wspinaczka pod górę nadrobiłem trochę...W momencie wjechania na łączkę już siedziałem tofikowi na kole i tak wiozłem się do końca rundy prawie. W momencie zbliżania się do konca pierwszej rundy lekko przyspieszyłem i zrobiłem lekką przewagę nad Tofikiem. I tak sytuacja wyglądała do końca wyścigu. Wyścig ukonczyłem na 7 pozycji a Tofik na 8. Hubert nie ukończył zmagań.
Start swój oceniam nawet dobrze, bo po prawie dwutygodniowej walce z przeziębieniem nie było źle.
Po wyścigu rozkoszowaliśmy się z żoną i synkiem piękną pogodą i widokami. Na pewno tam wrócę w przyszłym sezonie.
Po starcie byłem gdzies w połowie stawki, po krótkiej rundzie rozbiegowej przesunąłem sie lekko do przodu. Tofika miałem w zasięgu wzroku, jednak na zdjazach był sporo szybszy i mi uciekł...Jednak gdy zaczęła się wspinaczka pod górę nadrobiłem trochę...W momencie wjechania na łączkę już siedziałem tofikowi na kole i tak wiozłem się do końca rundy prawie. W momencie zbliżania się do konca pierwszej rundy lekko przyspieszyłem i zrobiłem lekką przewagę nad Tofikiem. I tak sytuacja wyglądała do końca wyścigu. Wyścig ukonczyłem na 7 pozycji a Tofik na 8. Hubert nie ukończył zmagań.
Start swój oceniam nawet dobrze, bo po prawie dwutygodniowej walce z przeziębieniem nie było źle.
Po wyścigu rozkoszowaliśmy się z żoną i synkiem piękną pogodą i widokami. Na pewno tam wrócę w przyszłym sezonie.
niedziela, 30 sierpnia 2009
sobota, 25 lipca 2009
GRAND PRIX MTB Zielonej Góry # 3
Tym razem ścigaliśmy się w Drzonkowie. Trasa płaska z jednym lekkim wzniesieniem. Jednak piach w miarę sprawnie utrudniał jazdę i średnia nie wyniosła tak jak na poprzedniej edycji prawie 30 km/h. Dwie rudny po 16 km nie były najlepszym rozwiązaniem. Ale dałem radę pomimo "opóźnionego" startu. W sumie kolejne 3 miejsce w kategorii.
sobota, 18 lipca 2009
II wyścig o Puchar Prezesa Cyklosportu
18.07.2009 wystartowałem w Bolesławcu w II zawodach o Puchar Prezesa Cyklosportu . Organizatorzy przygotowali urozmaiconą trasę o pętli 4800 m, która zawierała zarówno sztywne podjazdy, szybkie single, zjazdy oraz odcinki płaskie...Jak to ostatnio bywa zająłem 3m.miejsce
sobota, 27 czerwca 2009
niedziela, 21 czerwca 2009
Trening Świeradów Zdrój
W ostatni weekend wybraliśmy się dość sporą ekipą do Świeradowa Zdrój. Wybrałem jako trasę przejazdu kultowe trasy: Stóg Izerski, Orle, Samolot, Kopalnie Stanisława. Na początku pogoda była zachęcająca, poźniej jednak opady popsuły trochę klimat...Ale ogólnie było super. 70 km po malowniczych trasach Izerów to niezapomniane przeżycia.
niedziela, 7 czerwca 2009
Górale na Start Szczawno Zdrój
Bardzo lubię Szczawno więc z miłą chęcią wybrałem się na moją II edycję „górali”. Zaletą wyścigu XC jest to, że przed startem, można się zapoznać z trasą i potem spokojnie jechać...Trasa ułożona na typowe XC, góra-dół, czyli coś co lubię. Nie był to typowy „lang” ( i całe szczęście), ale jak dla mnie i tak wymagająca. Lekko padające deszcze spowodowały, że miejscami na korzeniach było naprawdę gorąco.
Start mojej kategorii z juniorami młodszymi. Runda rozbiegowa koło pijalni wód i atak do parku. Najbardziej męczący był podjazd koło wierzy- w sumie tak jak u nas w lesie. A potem już techniczne ścieżki. Od razu jechałem swoje, mastersów trzech mi odjechało, a ja walczyłem z juniorami... Było ok., młodzież umarła pod koniec wyścigu. W sumie wszystko było do wjechania, ale na 3 rundzie moja ekpia mnie zestresowała i musiałem podbiec po korzeniach.
Z rundy na rundy czułem jak wjeżdżam się w trasę. Powiem szczerze, że upajałaem się tą trasą! Oby więcej takich!
Wynik- hmm, czwarty w swojej kategorii, ale coś w wynikach nei widać więcej zawodników... chociaż na starcie było ich sporo.
Poniżej filmik... z pijalni wód z udziałem mojego syna- IGORA! Jemu również się podobało!!!
niedziela, 17 maja 2009
niedziela, 10 maja 2009
wtorek, 5 maja 2009
Powerade MTB Marathom Karpacz
Od 2006 nie wyjeżdżałem na weekend z noclegiem. Złożyło się na to wiele reczy. W końcu uadło się zaplanować wyjazd wspólnie z ekpią. Już na wstępie powiem, że było super.
Sam start potraktowałem bardziej treningowo niż z parciem na wynik. Po prostu miałem plan jechać z kolegą Adamem, któremu już dawno obiecałem, że będę z nim jechał na maratonie. A, że Adam jest trochę słabszy ode mnie na podjazdach więc miałem tylko za zadanie jechać za nim. No i tak było, ale nie do końca. Na początku trasy, gdzieś ok. 14 km coś mi zaczęło dzwonić w rowerze. Nie mogłem zlokalizować przyczyny podczas jazdy więc musiałem się zatrzymać, więc Adaś mi odjechał. Zanim zlokalizowałem dzwonienie, dogonili mnie team made boys. Przyczyną dziwnych odgłosów była przednia korba w której odkręciły się dwie śruby mocujące małą koronkę. Dokręciłem śruby i pojechałem dalej. Straciłem do Adama jakieś 5 min. Tak mi się wydaje. Na jednym z techninczych zjazdów zaliczyłem klasyczne OTB koło Jurasa, którego już dogoniłem. Złotego dogoniłem za Sosnówką. I coraz bardziej martwilem się, że nie dogonie Adama, z którym miałem w końcu jechać. Doszedłem go na 2 bufecie, po 1 h gonitwy. No i już jechałem relaksacyjnie trzymając koło koledze. W końcu doejchaliśmy na Homontową... Szczerze ciągnęła mi się. Przyspieszyłem trochę, a Adaś został w tyle, ja w miedzy czasie obmyłem twarz w strumieniu. Po chwili znów jechaliśmy razem. Do mety został nam tylko zjazd. Na zjazdach wykazywałem zdrowy rozsądek. Nawet dałem odjechać Adamowi. I tak na jedenj z chopek przed metą gp doszedełm. Podkręcając atmosfere w peletonie finiszowałem tuż za Adamem ze stratą jeden sekundy na: 230 miejscu open.
Po maratonie czas na regenaracje w gronie rodziny i ekpiy Alfa Wil Żary MTb Team. Na drugi dzień zroblilismy okrojoną rundę maratonu bez pocżątku i okolic Przesieki, w sumie lekko ponad 30 km, i w tym podjazd pod Chomontowa. A następnego dnia prawie cała trasa bez początku, bo trase zaczynaliśmy w Sososnówce. Ogólnie super pogoda, super wypad z familją.
sobota, 25 kwietnia 2009
MOON DUST RIDE
Czyli krótka zajawka o tym jak "trenujemy" nocą. Praca i obowiązki domowe zmuszają mnie i paru innych kolegów do jazdy wieczorem. Średnio 1- 2 h... Jedyny plus tego, że ruch na ulicach jest mniejszy i to, że mniej nocą wieje...
wtorek, 14 kwietnia 2009
niedziela, 29 marca 2009
Puszczykowo- THULE CUP # 1
Od lat śledzę wyniki z Wielkopolskiej Ligi Masters Thule Cup. I w końcu się wybrałem. Koledzy z teamu w sumie mnie namówili. Powiem krótko: świetna impreza, świetna trasa- typowo pode mnie. Góra-dół, góra- dół, czyli tak jak lubię.Na starcie ustawili mnie na szarym końcu, ponieważ wyczytywano każdego po kolei wg. klasyfikacji z poprzedniego sezonu.
Tym razem była to impreza gdzie walczyłem z rówieśnikami lub zawodnikami starszymi od siebie. I w sumie nie było lżej niż zwykle, a wręcz przeciwnie. "Dziadki" dają rade. Na Thule poziom okazał się bardzo wysoki. A trasa jak już wspomniałem bardzo szybka. Runda 4,7 km nie dawała ani chwili odpoczynku.
Na pierwszej rundzie poszedłem ostro do przodu przedzierając się przez zawodników. Było ciasno, a kręte i wąskie ścieżki za bardzo nie dawały możliwości wyprzedzania. Na zjazdach atakowałem... I to z dobrym rezultatem, nawet udawało się wyprzedzić kilku na raz zawodników. Na 3 rundzie trochę mnie przytkało. Więc zluzowalem trochę. I w tym momencie doszedł mnie Zdzisiu i ... po prostu odjechał. Nie goniłem go ponieważ gdybym pociągnął za nim umarłbym. I tak na ostatniej rundzie dałem z siebie wszystko. To co lubie w XC to to, że cżłowiek na którymś z okrążeń wkręca się tak, że jedzie jak w hipnozie. Po 2-3 kółku człowiek wie co go czeka,za zakrętem, a trasa jest już luźniejsza i wszystkie zakręty, serpentynki, lekkie ścianki, można pokonać z pełną prędkością delektując się przy tym... Po prostu pure mountainbiking!
Pozycja 26 na 48. hmm. Najwązniejsze, że nie dostalem dubla. I to, że nie umierałem na trasie. Uważam, że na tym poziomie jak przetrenowalem zimę to wynik można uznać za przyzwoity.
Czy pojawię się na najbliższych edycjach THULE? Nie wiem, czas pokaże.
środa, 11 marca 2009
niedziela, 1 marca 2009
Trening- podsumowanie lutego.
Cieszy mnie fakt, że w lutym wykonałem 100% zaplanowanego treningu. Udało mi się nawet wystartować w wyścigu o czym pisałem wcześniej. Oby starczyło sił i czasu na marcowe treningi.
czwartek, 26 lutego 2009
A jednak będzie...Grand Prix
Jak donosi "Gazeta" Grand Prix MTB Zielonej Góry 2009 jednak się odbędzie. Cieszy mnie to, bo podobnie jak rok temu będą to priorytetowe wyścigi dla mnie..
poniedziałek, 23 lutego 2009
Sulechów Winter Edition 2009
Sezon już po raz trzeci rozpoczyna Sulechów wyścigiem zimowym. Przypomnę, że rok temu wyścig z nazwy był tylko zimowy, a tym razem był na prawdę zimowo. Śnieg, Śnieg i jeszcze raz Śnieg. No i o to w tym chodziło. Od razu nastawiłem się na dobrą zabawę i właśnie tak było.
Na start wybrałem się z Bartuchem i Jurasem, czyli dawną ekipą- czyli back to the roots. Podobnie jak rok temu wystartowałem na „zimówce”, a bardziej rowerem, którym na co dzień dojeżdżam do pracy- prawie wierną kopią s-worksa M5. Pamiętając gleby z 2006 roku postanowiłem nie jechać w butach/pedałach SPD. Wybrałem tradycyjne rozwiązanie.
Start- od początku ogień. Jedynie czego nie lubię w trasach sulechowskich to dojazdu do pętli...Ale cóż nie ma idealnych tras- nawet w Żarach... Na dojeździe do pętli czub ostro poszedł do przodu a ja jak zwykle zamykałem stawkę. Na jednej z prostych przednia opona wyrzuciła mnie w pole i takim sposobem Bartuch mnie wyprzedził. Resztę chłopaków widziałem przed sobą a po chwili minąłem Kiełbika, który stał na poboczu. Okazało się, że pękła mu sztyca... Podobnie jak ja startował na „zimówce”. Ja natomiast miałem problemy z oponami i tylną przerzutką z grupy deore, która mimowolnie zmieniała sobie biegi. Ale cóż, nie mogę zrzucać winy na sprzęt, ponieważ świadomie wybrałem gorszy rower. Po prostu wydaje mi się, że zabrakło mocy by dogonić czołówkę przede mną. Po drodze wykonałem jeszcze parę piruetów i dogoniłem Tofika na początku rundy. Wydaje mi się, że na zjazdach jeszcze jako tako się jechało, czy na lekkich podjazdach. Najgorzej jechało się po prostej. Przednie koło cały czas mi uciekało. Nie byłem sam w tej kwestii, bo poprzedzający mnie Tadziu w nowych barwach klubowych też wyczyniał ciekawe sztuczki przede mną. I tak parłem cały czas do przodu. Jakiś czas jechałem sam... Na końcówce pętli dogonił mnie Tofik z mojej ekipy Żary MTB Team i jechaliśmy razem. Na wysokości miejsca gdzie wyleciałem z drogi jadąc w przeciwną stronę zrobiłem to samo. Zaliczyłem piękny wjazd na pole. Tofik „zagrał” fair play i zaczekał na mnie i tak razem zdążaliśmy do mety.
Na mecie jak zwykle było sporo komentarzy i wrażeń z trasy.
Wyścig uważam za udany. Zająłem 3. miejsce w kategorii M3- MASTERS! Od tego sezonu będę reprezentował tę kategorię. Miejmy nadzieję, że to nie pierwsze i nie ostatnie pudło w tym sezonie. Jedynie open mogłem być wyżej te parę miejsc, teraz wiem na czym stoję, teraz tylko trzeba znaleźdź czas by realizować plany treningowe.
Jeszcze raz dzięki ekpie Sugro z kolejną udanę impreze.Sulechów Winter Edtion 2009 (3)
środa, 18 lutego 2009
Zimowa jazda
Zimowa jazda
Zimowa aura nie odstraszyła mnie od jazdy w lesie, wrecz przeciwnie- zachęciła. Zabawa i jeszcze raz zabawa na rowerze. Na podjazdach ciężko, ale z góry sama radość i o to w tym wszystkim chodzi- po prostu back to the roots- chasło przewodnie tego sezonu... W lesie towarzyszyli mi : Bulin i Marcinos.
LINK DO GALERII
Zimowa Jazda (1)
czwartek, 5 lutego 2009
sobota, 31 stycznia 2009
Trening- podsumowanie stycznia
Niestety, nie udało się wykonać planu treningowego na miesiąc styczeń. Z powodu lekkiej grypy wykonałem go w 83%...Być może w lutym uda się to nadrobić, ale wszystko zależy jak zwykle od obowiązków domowych, czy pracy.podsumowanie stycznia 2009 (3)
wtorek, 20 stycznia 2009
Dotacja
Na sezon 2009 mój klub otrzymał 18,350 zł dotacji z Urzędu Miasta. Jest to o ponad 35 %
więcej niż rok temu. Na najbliższym zebraniu będziemy debatować na co przeznaczymy
pieniążki. Muszę zaznaczyć, że ta dotacja jest tylko i wyłącznie zasługą Sekretarza klubu-
Pawła Fengiera, który przygotował wszystkie 'papiery'.
dotacja 2009 (0)
więcej niż rok temu. Na najbliższym zebraniu będziemy debatować na co przeznaczymy
pieniążki. Muszę zaznaczyć, że ta dotacja jest tylko i wyłącznie zasługą Sekretarza klubu-
Pawła Fengiera, który przygotował wszystkie 'papiery'.
dotacja 2009 (0)
Subskrybuj:
Posty (Atom)