sobota, 3 marca 2012

WELCOME HOME BOY....

Specialized Allez Elite by Kris
Jak ostatnio pisałem cały czas oczekiwałem szosówki, którą zamówiłem już w sierpniu 2011 w sklepie KACPER w Nowej Soli. Nowy rower miał być w tym tygodniu. Odebrałem go we wtorek, 28 lutego, ale niestety pogoda nie sprzyjała by dosiąść go i wypróbować. Wczoraj jednak zaszła taka możliwość, ponieważ przestało już padać i było pogodnie, ale jednocześnie zrobiło się parę stopni mniej. Niemniej jednak pragnienie jazdy na nowym SPECU było silniejsze. Najgorsze w tym wszystkim jest ubieranie się, ale dzięki nowej kurteczce jest mniej tych warstw.

Wyjechałem punkt 19-ta. Pierwsze wrażenie jest takie, że ten rower zdaje się być filigranowy, ale zarówno sztywny i wszystko trzyma się kupy. Duży przekrój rury górnej oraz szlifowane spawy dodają wrażenia jakby ta rama była wykonana z karbonu. Miałem dylemat odnośnie rozmiaru ramy, niemniej jednak dobrze mi doradzono w sklepie i wybrałem rozmiar M. Osprzęt to kompletna grupa Shimano Tiagra 2012 z 10 biegami. Grupa szału nie robi, ale poziom jakości pracy osprzętu mnie pozytywnie zaskoczył. Tak samo jak waga roweru: ten rower jest cięży od mojego MTB o parę kilkaset gram. Ale założenie jest takie, że ma być on przede wszystkim do treningów. Nie zamierzam się na nim ścigać.Jedynymi modyfikacjami była zmiana kasety na 105 (12-27) oraz owijki i siodełka na kolor czerwony. Po przejechaniu paru metrów stwierdziłem, że siodełko jest zbyt nisko. Po drodze w Olbrachtowie zajechałem do Olafa, który użyczył mi imbusika. Po ustawieniu siodełka ruszyłem dalej. Skręciłem na Miłowice. W okolicy Rościc była taka mgła, że moją lampkę musiałem ustawić na najsłabszy tryb bo ściana mleczna była ogromna. Po opuszczeniu tego rejonu była już mniejsza mgła. Po dojechaniu do Drozdowa skręciłem w lewo na drogę w kierunku Żar. Na wysokości Mirostowic Grn, skręciłem w dół. Tam rozwinąłem prawie 60km.h. Jest potencjał. Od razu czuć różnicę w stosunku do roweru MTB. Z Mirostowic Grn. na Dln. i Kunice. Podjazd w Kunicach już dał znać o sobie, co oznacza, że jazda na trenażerze ma się ni jak do jazdy outdoor. Niemniej jednak jeżdżę dla siebie i przyjemności. W Żarach zrobiłem jeszcze dwie rundki ( te z kryterium) i pierwszą przejażdżkę zakończyłem po 2 h jazdy.
Konkluując: długo opierałem się przed zakupem roweru szosowego. Po przejażdżce latem na rowerze Pająka stwierdziłem, że jest O.K Główne moje obawy dotyczyły moich problemów z biodrami. Na dzień dzisiejszy wszystkie obawy prysły, brak jakiegokolwiek dysonansu. Jest o.k. Pełną specyfikację roweru można znaleźć tu.

2 komentarze:

  1. Jesteś gorszy niż małe dziecko ;-)

    Pozdrowienia dla całej rodzinki (Igorka, Kasi, mamy i taty) ;-)

    Misza

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbyt długo opierałeś się przed zakupem szosówki , jak wynika z lektury gazet nasi górale i góralki kadrowi dawno już wpadli na to ,że wytrzymałość tlenową buduje się na większych kołach. Ponadto również z lektury choćby Gazety Wyborczej sprzed 3 lat wynika ,że Włoszczowska zimą uzupełnia treningi siłownią i biegówkami, startowała m.in. w Biegu Gwarków łyżwą. Co do spraw zdrowotnych -jeśli masz chore biodro jednostajne tłuczenie tylko górala , a zimą trenażer to równia pochyła. Potrzebny jest cross trening ( przekrojowy ) , zmiany umiejscowienia obciążeń , bo tylko w różnorodności organizm może się odbudowywać .Moim skromnym zdaniem katowanie się jednym , jednostajnym i identycznym treningiem, to równia pochyła. Życzę zdrowia .

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz. Wkrótce pojawi się na blogu.