niedziela, 26 grudnia 2010

Święta, święta i po świętach...Planowany kalendarz startów na 2011

Święta spędziłem na totalnym nie róbstwie... Wskaźnik wagi pokazał 80 kg, podobnie jak rok temu więc trzeba zabrać się ostro do roboty. Pierwszy start zaplanowałem na początek kwietnia, także mam 4 miesiące by zejść przynajmniej do 72 kg:) Plany jak zwykle ambitne, aczkolwiek powinienem dać radę. Na najbliższą środę planuję wspólny trening z Tedzikiem- 2h. Jedynie co udało mi się zrobić w te święta to zaplanować starty. W sezonie 2011 podobnie jak w poprzednim sezonie będę skupiał się na startach w Lubuskim Grand Prix MTB. W planach - wyjazd do Włoch na SympaTex Bike Festiwali start w maratonie. Czas pokaże czy uda się to zrealizować. W przyszłym sezonie pragnę również z moją drużyną wystartować w wyścigu 24 h. Jeszcze nie wiemy czy będzie to Chemnitz czy Zittau u naszych zachodnich sąsiadów. Być może jeszcze dojdą jakieś regionalne wyścigi których nie wymieniłem tutaj. Niestety w cyklu GPL MTB nie będzie żarskiego wyścigu, który jak zawsze uchodził za najcięższy w regionie. Zarząd klubu podjął decyzję, że nie będziemy się ubiegać o dotację co za tym idzie nie będzie funduszy na organizację imprezy. Nie ukrywam, że była to przede wszystkim moja decyzja, aczkolwiek nikt nie wyszedł z inicjatywą by przejąć odpowiedzialność na siebie. W sezonie 2010 udało mi się praktycznie wykonać plan startów w 100%, myślę, że w sezonie 2011 będzie podobnie.

sobota, 11 grudnia 2010

Wygrana:)

Nigdy nie miałem szczęścia w jakichkolwiek konkursach.  A tu  proszę... w konkursie redakcji portalu http://bikeworld.pl wygrałem nie lada prezent: pancerze renomowanej firmy GORE. Konkurs polegał na tym, by dodawać sensowne komentarze do artykulów w miesiącu listopadzie... no i się udało. Wylosowano 9 szczęśliwców z pośród 250 komentujących.

poniedziałek, 29 listopada 2010

The best of Igor 2010




Igor jak każdy szanujący się zawodnik posiada w swoim albumie ciekawe fotki.Zapraszam do oglądnięcia kompilacji zdjęć!

środa, 24 listopada 2010

Pierwszy trening...

Dziś z rana postanowiłem, że dziś wsiądę na godzinkę na trenażer. Nie chcę już szlifować jakoś formy, ale chcę pokręcić delikatnie...I tak też było. 1 h- średni puls w granicach 65% HR MAX. Po prostu chcę się psychicznie przygotować do dłuższych treningów... Jak na początek nie było źle:)

piątek, 19 listopada 2010

Light food...

I jak co piątek, przyszła kolej na light food-  ulubioną moją sałatkę z sosem francuskim, pomidorkiem, rzodkiewką, papryczką...Palce lizać!POLECAM!


wtorek, 16 listopada 2010

Siłownia


Dziś byłem wraz z Tedzikiem już szósty raz na siłowni. Skupiamy się głównie na górnych partiach mięśni: brzuch, plecy, ręce- tak zaniedbywane w okresie startowym. Używamy małych obciążeń żeby nie doprowadzić do zbytnich zakwaszeń mięśni, ale za to wiele powtórzeń. Ogólnie uważam te treningi za dość przyjemne, jednakże z utęsknieniem czekam na trenażer:)

poniedziałek, 15 listopada 2010

Początek...

No i zaczynamy od początku...Przede mną najgorszy okres w sezonie czyli przygotowania do przyszłego sezonu.  Z drugiej strony ma on coś w sobie, ponieważ okres ten ma to do siebie, że można trochę pomarzyć i zaplanować nowe wyzwania...
O tym wkrótce...

niedziela, 14 listopada 2010

Trening- 14.11.2010

 

W ostatnią niedziele- 14.11.2010,  na treningu stawiło się 6 osób (Krzysztof Woliński,Krzysztof Szczotka, Bartłomiej Żołądkowski, Zdzisław Pihulak, Marcin Grochalski i Olaf Małek) dołączył do klubowiczów również Łukasz Pihulak.Pogoda była iście wiosenna. W końcu udało nam się  zeksplorować południową część lasu -od Mirostowic do Jankowej Żagańskiej, od "Mini Samolotu", przez "Wichrowe Wzgórze" do Sinej.
Ujechałem sie na maxa... Oby więcej takich jazdek...

W sumie 3,5h jazdy...

poniedziałek, 4 października 2010

Podsumowanie sezonu 2010 :)

Podsumowanie sezonu 2010.
Przed każdym sezonem człowiek, a w zasadzie ja jestem pełen optymizmu i nadziei, że to właśnie ten sezon będzie obfitował w jak najlepsze wyniki i poziom wytrenowania czyli jednym słowem mówiąc w formę!!!!

Od początku.

Przygotowania zacząłem w listopadzie, gdzie zacząłem regularnie chodzić na siłownię, tak aby nie siedzieć bezczynnie w domu wieczorami. Skupiałem się głównie na górnych partiach mięśni, które jak wiadomo u kolarzy są najmniej rozwinięte (np. u mnie).Siłownię zakończyłem pod koniec grudnia, ponieważ już czasami wsiadałem na trenażer. I tak od 02.01.2010 zacząłem ostro kręcić w domu. Średni trening to 30h/m-c. Może nie za dużo, ale jak na czas który dysponuje myślę, że to dość sporo.

W połowie marca odbyłem pierwsze treningi out door na szosie i to w dodatku wieczorem. Nie zapomnę pierwszej jazdy na Przewóz z Tedzikiem: temperatura ok. 5’C, w drodze powrotnej pod wiatr z deszczem i śniegiem...Ale jak powiadają co Cię nie zabije to Cię wzmocni.
I tak sezon ścigania rozpocząłem dość późno ( w 2009 w pod koniec marca ) a tu pod koniec kwietnia w Gubinie. Start ten mogę zaliczyć do udanych. Nie będę się rozpisywał co i jak na jakim wyścigu bo przecież w każdej relacji pisałem o tym.
Cały sezon przetrenowałem praktycznie wieczorami. Wyjeżdżałem 2 –3 razy w tygodniu o 20:40 w 99% z Tedzikiem i Dragonem. Pod koniec sezonu Dragon się opuścił. Niestety było mało czasu na treningi w terenie. No ale cóż. Z podliczeń Tedzika wynika, że zrobiliśmy ok. 6000 km. Sporo. Dystans treningu rzadko spadał poniżej 50 km, bywały dni, że waliliśmy po 60-70, a nawet i 100 km nocą.
Raz za dnia udaliśmy się nawet do Goerlitz pokonując dystans 140 km w 4:45 h, co dało nam średnią 30km/h.
Najlepszym wyścigiem był chyba start w II edycji GP Zielonej Góry, gdzie pomimo małego defektu doszedłem uciekającą mi grupę i jeszcze na mecie byłem przed moimi rywalami. Natomiast najsłabszymi startami był wyścig w Krośnie i Żary XC. No ale pozostałe 10 mogę uznać za udane. W szczególności ciekawie było na 24h w Niemczech, gdzie po prostu dawałem z siebie wszystko.
Na początku sezonu warto mieć jakiś plan i realizować go, wtedy łatwiej się trenuje gdy przychodzi moment słabości. Moim celem była jak najwyższa lokata w Grand Prix Lubuskiego MTB. Do końcowej klasyfikacji brane było siedem najlepszych startów z 10 edycji, jednakże warto było jechać wszystkie 10 by zdobyć więcej punktów w szybszych wyścigach. W sumie zająłem 4 miejsce w klasyfikacji generalnej wśród mężczyzn 31-40 lat, oraz 10 open, na blisko 400 zawodników, także mogę być zadowolony.
Jak to czasami bywa sezon można zakończyć bez szlifów, jednak mi się nie udało i miałem między lądowanie w Szklarskiej Porębie.
Sprzęt mnie nie zawodził, jedynie jedna guma ( drut w oponie) i tak bez problemowo. Jednak w przyszłym sezonie zawitają nowe obręcze, blat oraz może parę nowych gadżetów śrubkowych.
Podsumowując z nową nadzieją w nowy sezon wystartuję z początkeim stycznia, a tym czasem jak pogoda pozwoli przejadę się do lasu.
A i jeszcze jedno. Chciałbym tu oficjalnie podziękować moim trening partnerom, a w szczególności Tedzikowi, którzy motywowali mnie do mocnych treningów. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie również będę miał z kim trenować w nocy!

piątek, 10 września 2010

Nocna Masa Krytyczna

W piątkowy wieczór- wraz z Kiełbikeim i Tedzikiem wzięliśmy udział w Nocnej Masie Krytycznej w Zielonej Górze. W towarzystwie blisko 100 rowerzystów- miłośnicy dwóch kółek pokazali siłę rowerów...Zgodnie z ogólnie przyjętym hasłem masy krytycznej: "My nie blokujemy ruchu, my jesteśmy ruchem"... Dla zainteresowanych odsyłam na stronę organizatora: Rowerowa Zielona Góra.


Poniżej parę fotek:


Nocna Masa Krytyczna

Zawszę chciałem wziąć udział w takiej akcji... Może kiedyś pokuszę się by z oragniazować ataką akcję w Żarach.


niedziela, 29 sierpnia 2010

Grand Prix Lubuskiego # 10 Drzonków

Ostatnia edycja GRAND PRIX MTB LUBUSKIEGO miała miejsce w Drzonkowie. Trasa podobnie jak rok temu niczym mnie nie zaskoczyła. Ogólnie była płaska z paroma hopkami. Moja pozycja w gp była czysta i klarowna. 4. Miejsce nie zagrożone i brak szans na awans na 3. Pozycję.

niedziela, 22 sierpnia 2010

XXIV Wyścig MTB Żary XC 2010

To już 8 lat jak zacząłem organizować wyścigi MTB w Żarach. Pierwszy miał miejsce 22.08.2002 roku z inicjatywy Pana Huberta Drebszoka i tak...aż do dziś.Zaczynaliśmy skromnie, małe fundusze, mało zawodników. A dziś? Elektroniczny pomiar czasu, loteria fantowa i 10 kategorii wiekowych.

niedziela, 15 sierpnia 2010

XXIV Lech Bike Festival- Maraton...

Pogoda przez cały tydzień nie zapowiadała się tak fajna jaka była na starcie tej imprezy. Nawet wyjeżdżając z Żar ciągle padało...

Tym razem jechałem z Dragonem. Tedzik nie dał rady jechać po nocnej zmianie w pracy. Na starcie był również Tofik, Bartuch oraz Olaf. Start tradycyjnie odbył się spod wyciągu. Jednakże muszę przyznać, że uroki tej imprezy już przeminęły...Jednym słowem...KOMERCJA< KOMERCJA to jest to co mnie....
Chociaż, za 50 PLN, dostałem wypasiony T-shirt, smycz SIGMY, dwie taśmy odblaskowe więc nie jest żle...
Do rzeczy... Start spod wyciągu pod Lolę...Czyli tradycja... Tras taka jak w 2006...Początek lekko pod górę, a potem bardzo szybko i co? Jadąc z Tofikiem i Bartuchem goniąc Dragona na jednym z zakrętów usunęło mi się przednie koło i... ups...gleba. Byłem w lekkim szoku...Trochę obolały. Musiałem przestawić kierownice i ruszyłem dalej. Niestety chłopcy mi juz odjęchali. Na początku ciężko było mi złapać rytm. Nawet "laski" zaczęły mnie wyprzedzać. Ale po chwili byłem już w zmotywowany... jak nigdy. Zacząłem odrabiać straty. Już mialem na horyzoncie Tofika, a po chwili był już mój...ale po chwili zgubiłem trase i chłopaki mi znów odjechali... A, że singiel nie był zbyt łatwy więc szybko nie mogłem ich dojść, ale jak już singiel skończył doszedłem Tofika i Bartucha... Zamieniliśmy parę słów i zaczęliśmy się wspinać na jeden z najwyższych punktów na trasie... I nóżka jakoś zapodawała i chłopcy zostali w tyle, a po chwili doszedłem Dragona, ale bez SRS. No i po chwili skonczył się podjazd i zaczął zjazd...Ale już uważałem...Ciąłem się z jednym gościem na pięknym S-WORKSIE carbonowym... On pykał mnie na zjazdach a ja na podjazach i tak dotarłem na 11 miejscu open... Nie było źle....aczkolwiek plan był na 2 rundy...

niedziela, 1 sierpnia 2010

Głuszyca...:(

Dziś miałem wystartować w 7 edycji Powerade® Suzuki MTB Marathon w Głuszycy. Ale niestety po przebojach żołądkowych trwających od zeszłej niedzieli raczej ciężko było by mi ciężko ukończyć ten jeden z najcięższych maratonów w Polsce. Szacun dla Kiełbika, który zajął 21 m. open i Bartucha który walczył z dystanem 5 h i ukończył wyścig w połowie stawki. Cały czas byłem dychem z chłopakami. A bym zapomniał: Głyszycę wygrał znów Łukasz Pihulak- cóż- chłopak z mojego miasta, ex teammate:) Najbliższym startem będzie Festiwal Rowerowy, a całe moje trenowanie powinno skupić się na moim Vancover:)

niedziela, 25 lipca 2010

Krosno Odrzańskie MTB

Otwarte Mistrzostwa MTB Krosna Odrzańskiego zapamiętam na zawsze. Po pierwsze trasa była dość wymagająca, a po drugie złapałem gumę, a po trzecie okropnie mi się jechało.

Do rzeczy...Trasa usytuowana w centrum miasta, poprzecinana serpentynami oraz z praktycznie z dwoma zjazdami, które raczej nie były wymagające.
Krosno Odrzańskie MTB

Start na asfalcie, a po chwili runda po parku. Jechałem w czubie, ale już na pierwszym kółku czułem się fatalnie, byłem mega wzdęty...a do tego poczułem, że w tylnym kole schodzi mi powietrze. W połowie 2-ej rundy stanąłem by dobić powietrza do koła i to był błąd, bo na 4 kółku historia się powtórzyła...Powietrze znów zeszło. Więc musiałem zmienić dętkę, ale nie miałem pompki, bo mój nabój już zużyłem. Na całe szczęcie zjawił się kolega Adam z ZG i porzyczył pompeczkę, więc w miarę sprawnie udało mi się zmienić koło, aczkolwiek w sumie straciłem ok. 7 min.

Niestety gdy ruszyłem na trasę nie było już mocy...Moc zeszła wraz z powietrzem. Jechałem po prostu swoje, a 8 na kółku dogonił mnie Tedzik- czyli zrobił mi dubla, ale nie przejałem się tym, a wręcz przeciwnie ucieczyłem bo nadjechał gość, który jeździ moim tempem i mogłem trzymać mu koło. I tak przejchałem z Tedzikiem 2 rundy i jezcze jedną sam... Wyścig ukończylem na 48. poz open i 15 M3. z czasem 01:51:36.

Teraz najwżniejsze by dobrze pojechać na własnym terenie- Żarach, ale z doświadczenia wiem, że będzie to najcięższy wyścig sezonu.

czwartek, 22 lipca 2010

Izery trip

W środowy upalny poranek wybrałem się z moimi trening partnerami do Szklarskiej Poręby. Wyjazd planowałem od dawna, bo raz w roku wypada pojeździć bezstresowo w górach.

niedziela, 18 lipca 2010

IV MTB Łagów

Po krótkim urlopie nad morzem postanowiłem po powrocie na drugi dzień wystartować w IV MTB Łagów. Trasa była mi trochę znana z 2007 roku. Jedyne obawy związane z wyścigiem to przede wszystkim organizacja, jednak która okazała się troche lepsza niż w I edycji tejże imprezy.
Galeria

poniedziałek, 28 czerwca 2010

III edycja Grand Prix MTB Zielonej Góry

27 czerwca 2010 odbyła się III edycja Grand Prix MTB Zielonej Góry, a zarazem VI wyścig zaliczany do Grand Prix MTB Lubuskiego. Jak na razie wziąłem udział łącznie z tym wyścigiem w 4 imprezach zaliczanych do GP LUBUSKIEGO. Pierwsza wypadła mi Kargowa ponieważ organizowaliśmy wyścig dla dzieci, a drugi wyścig w ZG wypadł mi tydzień temu gdzie startowałem w Niemczech na 24h

Pogoda zapowiadała się dobra, ciepło, nie za gorąco. Na miejsce startu- czyli Ochlę wybraliśmy się ja, Tedzik i tofik oraz moja wspaniała rodzinka. Igor korzystając z pogody mógł na miejscu z kolegami- Tymonem i Szymonem popluskać się w wodzie na kąpielisku.

Trasa tym razem nie była tak ciekawa jak miała miejsce miesiąc temu. W sumie nie zdążyliśmy jej objechać bo runda miała aż 11 km.

11:00- start. Start był bardzo szybki, udało mi się nawet utrzymać tempo pierwszej grupy- ok. 4 km gdzie było naprawdę płasko. Potem zaczęły się piachy i jazda nie była taka łatwa. Od pierwszych metrów ścigałem Rafała Celucha, by utrzymać mu koło. Jechało się dobrze. Pierwszą rundę jechaliśmy razem, było nas sporo. Na drugiej rundzie dogoniłem Kiełbika, który po sobotniej imprezie weselnej nie był w swojej dyspozycji więc jechał ze mna. Niestety zaraz po chwili musiałem się zatrzymać, ponieważ znów sztyca mi zjechała. Pociąg odjechał mi, a podwyższenie sztycy trwało może z 10-15 sek. Kiełbik wziął sprawę w swoje”nogi” i dociągaliśmy do grupy gdzie miałem już dwóch rywali ze swojej kategorii. Praktycznie na pierwszym z podjazdów doszliśmy grupę, w której m.in. był Tedzik, Olaf, Dragon. Na jednym z podjazdów próbowałem odskoczyć rywalom i tak tylko Tedzik i Kiełbik zostali. Między nami byli też inni zawodnicy. Jednak dopiero cała akcja była na trzeciej –ostatniej rundzie, gdzie miałem jeszcze jednego rywala z PRO RACE TEAM, który ostatnio po prostu mnie objeżdzał. Po tym jak na poprzedniej z rund udało mi się dojść grupę, która na tak płaskiej trasie wolno przecież nie jechała, po czułem moc i stwierdziłem, że nie mam na co czekać i musze atakować. No i wszystko rozegrało się na jednem z piaszczystych podjazdów, a potem pod wierzę bismarcka. W między czasie doszliśmy jeszcze jedną grupę, gdzie jechał Szeker, BIKESTACJA.PL<SMS>, jednak gdy Kiełbas dał mu zmianę nie utrzymałem koła...W sumie odskoczyło nam dwóch zawodników z M2, ale oni mnie tak naprawdę nie interesowali. Zostawiłem dwóch z M3 za sobą i plan wykonałem. Kiełbik i Tedzik wykonali piękną drużynową jazdę, za co im dziękuję. Wyścig ukończyłem na 4. lokacie w M3, 16 open wjeżdżając z Tedzikiem i Kiełbikem razem na mete z czasem: 1:23:44.



Grand Prix MTB Zielonej Góry # 3




poniedziałek, 21 czerwca 2010

Heavy 24h MTB Race, Chemnitz

W ostatni weekend wystartowałem w Heavy 24h MTB Race w Chemnitz w Niemczech. Był to długo oczekiwany wyścig, ponieważ było to nowe doświadczenie. Wyścigi 24- godzinne są coraz bardziej popularne na zachodzie Europy. Można startować solo, w parze lub w drużynie 4 lub 8 osobowej. My jako debiutujący na takiej imprezie wystawiliśmy ośmioosobowy skład: Kiełbik, Tomek No Hands, Tedzik, Tofik, Barthez, Bartuch, Żółty oraz Kris czyli ja no i P.a.w.e.l, który był naszą obsługą w wolnych chwilach...

W Chemnitz zameldowaliśmy się na miejscu o 9:00, gdzie organizator od razu nas rozpoznał i po angielsku dowiedzieliśmy się wszystkiego na temat zasad rozgrywania wyścigu. Po odebraniu numerków, chipów, koszulek, transpordera rozbiliśmy swoje obozowisko w którym mieliśmy wszystko: począwszy od oraz scyzoryka przez wszelkiego rodzaju koksy na trenażerze kończąc. Później zapoznaliśmy się z 8,8 km rundą, która wbrew pozorom nie była zbyt łatwa. Początkowe kilometry były bardzo szybkie - szuterek lekko z górki i pod górkę następnie przechodząc w techniczne single. Na jednej rundzie było 150 m przewyższenia.

Formuła wyścigu polegała na tym kto lub która z drużyn przejedzie jak największą liczbę okrążeń w ciągu 24 godzin.

Start zaplanowany był na 12:00. Na pierwszy ogień poszedł Kiełbik. Od pierwszej rundy wypracował 5. miejsce, które utrzymał na następnym okrążeniu. Następnie jechał: Żółty, potem Bartuch, Tofik, a następnie ja, potem Tedzik, Barthez i zmianę zakończył Tomek No Hands. Mieliśmy opracowany system wczesnego powiadamiania przez radio. Każdy był odpowiednio powiadomiony przez radio kiedy ma się stawić w strefie zmian,

Na pierwszej z rund jechało mi się w miarę, szczerze mówiąc ujechałem się, wykręcając 27,5 km/h średnią. A single były wprost cudne...Pomimo sporej liczby uczestników można było śmiało wyprzedzać. I tak szło wszystko fajnie do momentu gdy Tedzik na którejś z początkowych rund zerwał łańcuch, a następnie Damian Reczuch aka Tofik urwał hak i przerzutkę w wyniku czego łącznie straciliśmy ponad 11 minut spadając na 9.pozycję.

Na całe szczęście Bartuchowi udało się wtargować u niemca hak do Tofikowego No Shita za jedyne cejn ewro! Po szybkim serwisie zawodnicy mogli kontynuować jazdę. Z okrążenia na okrążenia odrabialiśmy straty, jednak przeciwnicy byli czujni. W nocy każdy z zawodników jechał dwie rundy pod rząd by inni mogli się przespać, jednak tak naprawdę nie było mowy o jakimkolwiek śnie...Ja tak jak przeczuwałem trafiłem na moment gdy zapadał zmrok. Nie lubie tego momentu, ale jakoś sobie poradziłem. Natomiast na nocnej zmianie każdy walił 2 okrążenia. Ciekawe jest, że większość z nas mogła podziwiać piękną nocą panoramę oświetlonego Chemnitz dopiero na 2 kółku...Od godzin rannych walka o pozycję przyjęła poważny charakter, ponieważ drużyna weszła na 7. pozycję a do następnej traciła ok., 13 minut. Także wszyscy zawodnicy dawali z siebie wszystko, a ostatnie zmiany były tak szybkie jak w sobotnie popołudnie. Ostatnią rundę jechałem w sobotę ok. godz. 11:00, dobrze się rozgrzałem na rolce, dobrze nasmarowałem nogi i pełen mocy i wiary w zwycięstwo pomknąłem na ostatnią swoją zmianę. Wykręciłem 18:33, co dało 3 czas z moich najlepszych. Szczerze mówiąc, gdybym jechał na wynik indywidualny nie dał bym z siebie tyle co dla drużyny...Pełne zaangażowanie wszystkich zawodników doprowadziła drużynę Alfa Wil na 6. pozycję, a piąte miejsce było naprawdę blisko, bo do drużyny poprzedzającej zabrakło jedyne 29 sekund!!! Kiełbik pokazał lwi pazur- tak się zapędził, że aż trzasnął 15 rund. Ja, Tedzik, Bartuch i Żółty po 9, a Tofik, Tomek i Barthez po 8. Jednym słowem nie da się tego słowami opisać. Trzeba tam po prostu być i przeżyć. Jednym słowem- świetna zabawa, dobra integracja drużyny i mam nadzieję, że zawitamy tam za rok.

Wyścig w liczbach: łącznie przejechaliśmy prawie 700 km i wdrapaliśmy się na 11250m npm.





Heavy 24 h MTB race Chemnitz

sobota, 5 czerwca 2010

Górale na Start- Szczawno Zdrój

Wspominając miło imprezę z poprzedniego roku postanowiłem i w tym sezonie odwiedzić tą piękną miejscowość, tym bardziej, że pogoda zapowiadała się bardzo dobra.

Do Miasta MTB jak piszą na stronie Górali na start wybrałem się można rzec ze stałą ekpią: Tedzik i Dragon, oraz z moją familjadą gdzie Igor mój- 3 letni synek miał również wystartować na szczawnickim deptaku.
Jeszcze przed zapoznaniem się z rundą zdąrzyłem udzielić wywiadu dla lokalnej młodzieżowej telewizji: BreakTV.
Dragon miał zaraz startować więc nawet nie zdarzył objechać trasy, a my z Tedzikiem oraz Zdzisławem skoczyliśmy na objazd rundy...
Ku mojemu zaskoczeniu trasa okazała się o wiele trudniejsza względem roku poprzedniego. Większość rundy prowadziła po znanych odcinkach z Grand Prix MTB Czesława Langa. Długość lekko ponad dwa kilometry, ale bardzo techniczna, tym bardziej, że błoto na trasie zalegało nie miłosierne w połączeniu z korzeniami nie dawało to sporej dozy bezpieczeństwa na zjazdach, natomiast na podjazdach koło buksowało. Ale Kris lubi wyzwania...
Przed zaplanowanym startem elity i mastersów na godzinę: 13:00 wystartowały szkrabiątka, czyli mój IGOR. Igor był jednym z najmłodszych chłopców biorących udział w wyścigu. Igor wprost nie mógł doczekać się startu. Zajął 4 miejsce, a tata i mama byli strasznie z niego dumni.
Po 13-ej atak. Ruszyłem spokojnie... W lesie było tak ślisko, że granitowe płyty były pokryte delikatnym mchem i nawet na tym koło się kręciło jak na lodzie. Od razu odnalazłem swoje miejsce w peletonie. Jechałem z Tedzikiem, Zdzisławem i konkurentem z mastersów. Początek był świetny, nawet prowadziłem w/w stawkę, jednak upał dał mi się we znaki. O tym, że nie lubię upałów przekonałem się kolejny raz, ponieważ z rundy na rundę słabłem. Runda była najeżona ciekawymi zjazdami, natomiast najgorszy był ok. 100 m podbieg pod górę, gdzie nie szło jechać...przynajmniej jak dla mnie...Błoto zalepiało również pedały. Na przed ostatniej rundzie Tedzik zaatakował i niestety nie utrzymałem już koła...Rywalizację ukończyłem na 2 miejscu w Mastersach. Już dziś wiem, że jeśli tylko będę mógł za rok wrócę na trasę w Szczawnie...



.



Górale na Start # 2- Szczawno Zdrój

niedziela, 30 maja 2010

3...2...1... Grand Prix Zielonej Góry czas zacząć...

Pocztą pantoflową dotarła do mnie wiadomość, że trasa będzie wymagająca...Co bardzo mnie uciszyło. I taka też była...Runda była prawie, że identyczna jak w sezonie 2008 w ostatniej edycji, a miłe wspomnienia z tamtej imprezy wzbudziły we mnie poztywne emocje i odrazu nastawiłem się dobrze do wyścigu, a to przecież jest najważniejsze...
Lubię rywalizację na "swoim" podwórku, gdzie mogę ciągle porównywać się do tych samych rywali, jest wtedy możliwość odniesienia się do wyników.

Na wyścig wybrałem się z Tedzikiem i Dragonem. To jak na razie z nimi najwięcej trenuje. Niestety Dragon SRS nie mógł wystartować z przyczyn formalnych. Po szybkich zapisach i przebraniu się szybko ruszyliśmy na rundę by ocenić skalę jej trudności. Po ponad dwóch sezonach ścigania się na Ochli oraz kilku współnch trenigach z Adasiem przyznam szczerze, że tamtejsze ścieżki nie są tajemnicą dla mnie. Konfiguracja pierwszej edycji GP bardzo przypadła mi do gustu jak już wcześniej wspominałem. Dość długie podjazdy, przeplatane krótszymi, lecz stromszymi odcinakmi, dość ciekawe sigle to co lubię najbardziej.

3.2.1. start! Z trzeciego rzędu od razu złapałem swój rytm i jechałem swoje. Muszę przyznać, że chyba dopiero w tym sezonie rogryzłem jak na należy dobrze rozegrać początek wyścigu, być może ma na to wpływ to, iż ścigam się mniej więcej z tymi samymi ludźmi.

Niestety dokładnego przebiegu rywalizacji nie pamiętam, lecz mogę napisać szczerze, że jechało mi się na prawdę dobrze. Trzymałem równe tempo. Tym razem Tedzik nie był w dobrej dyspozycji i nie utrzymał mi koła, by jechać drużynowo. Jednym z ciekawszych podjazdów była tzw. ściana płaczu,gdzie większość ludzi butowała a ja jechalem- w sumie na 2 rundach z 4. Widziałem całyczas w zasięgu wzroku Rafala Celucha, jednak zabrakło i tym razemby go dojść...Ale udało mi się wyprzedzić Speedka- podobnie jak na wspomnianej edycji GP ZG w 2008. Reszta stawki z M3 jest poza zasięgiem. Sześciu zawodników z TOP TEN to moi rywale- Mastersi. Rewelacyjnie pojechał jak zwykle Kiełbik, a Olaf jeden z młodszych czlonków mojego klubu jak dlamnie okazał się objawieniem sezonu- na 2rundzie poszedł jak strzała, jednak brak wytzrymalości i doświadczenia u tak młodej osoby zaowocowała 5 minutową stratą na mecie do mnie. Niemniej chłopak ma potencjał i oby się rozwijał....

A ja skończyłem wyścina 17 pozycji open i 9 wM3...


Grand Prix MTB Zielonej Góry # 1

Komentarze (0)

poniedziałek, 17 maja 2010

Sulechów MTB 2010

Tradycyjnie w maju zaliczam wyścig w Sulechowie. Jak zawsze miło wracam na trasy tych okolic. Co prawda nie są to góry, ale jak ktoś chce to można się nieźle zaorac.

Tak też było i tym razem. Pogoda nie rozpieszcza nas i przy ok. 9’c punkt 11:00 wyruszyliśmy na trasę. Ustawiłem się w pierwszym rzędzie co ułatwiło mi jazdę na początku rywalizacji, ponieważ sulechowska trasa ma to do siebie, że z początku jest bardzo wąsko, a zalegające błoto utrudniało wręcz zbiorowy przejazd.

Start miałem bardzo dobry, rzekłbym , że nawet bardzo. Utrzymałem koło nawet grupie prowadzącej, gdzie na przedzie szedł jak przecinak jakby nie było nasz nowy lider klubu- Arek Kiełbasa pseudonim – Kiełbik. Koło praktycznie utrzymałem czołowej grupce do wjazdu na pętle, później towarzystwo zaczęło się rwać. W mojej kategorii miałem przed sobą dwóch rywali- Macieja i Oscar- jednak w połowie pierwszej pętli spadłem na 4 pozycję. -- ---- Myślę, nie jest źle, -ale za wszelką ceną starałem się dogonić poprzedzającego mnie rywala. Powiem szczerze, że kolesie z innym kategorii mnie nie interesowali. W połowie drugiej rundy kolega z SOGEST wywalił w błotku łazana, a że jechałem za nim straciłem rytm i parę sekund, i w tym momencie dwóch rywali z M3 mnie wyprzedziło. Pocisnąłem co sił, ale, że był to płaski odcinek nie za bardzo mi szło... Rywali widziałem przed sobą... Pod koniec 2 rundy dojechał do mnie Tedzik i wtedy zaczęliśmy jechać razem. Na 3 rundzie kolega Oscar osłabł, a także miał defekt siodełka, więc został za mną. Przed sobą miałem widok zawodnika z Ranta więc Tedzik mnie wspomagając pozwolił mi na jego dojście. Na jednym z końcowych podjazdów nie zostawiłem przeciwnikowi złudzeń kto rządzi na podjeździe... Na dojazdówce do mety Tedzik zarzucił niesamowite tempo, a mój wróg- wiatr nie pozostawł złudzeń, że nie dojde dwóch zawodników z M3 którzy byli przede mną. Tedzik tak podkręcił, że nogi miałem jak z kamienia...on zdarzył dogonić przed metą moich konkurentów, a ja już nie.




W sumie rywalizację skończyłem na 4m. w M3 i 12 open to jedno oczko wyżej a niżeli w gubińskiej edycji GPL.


Po wyczerpujących 47 km jak zwykle było pełno niesamowiych wrażej z dość wyczerpującej trasy.Komentarze (0)

środa, 5 maja 2010

3, 2,1...Karpacz!

Powerade® Suzuki MTB Marathon to dla mnie synonim MTB... Nie ma co...Grzegorz Golonko potrafi zrobić imprezę, szczególnie jeśli chodzi o poziom trudności trasy.
Drugi start w sezonie połączony z rodzinnym wypoczynkiem w górach. Można uznać to za ciekawe połączenie. Ekipa do jazdy była więc się nie nudziłem...
Strat w maratonie dla mnie jak na chwilę obecną to spore wyzwanie. I tak też było w tym wypadku. Pamiętając trudy z poprzedniego roku do wyścigu podchodziłem z dużym dystansem. Podobnie jak rok temu wybrałem dystans MEGA- 51km, ale tym razem zdecydowałem jechać na własny rachunek- rok temu jechałem towarzysząc Adamowi- a bardziej go goniąc...
Na starcie jak zwykle panowała sielanka. Bardziej stresuje mnie start w regionalnym XC anieżeli w maratonie. Stałem z ekipą mniej więcej w połowie stawki.
START! I po strzale startera ponad 30 sekund w plecy do czołówki...Na początku miałem za zadanie utrzymać koło Bartuchowi który jak zawsze ostro idzie na starcie. Tym razem Bartuch nie jechał zbyt mocno, co bardzo mi odpowiadało. Niestety po chiwli czułem, że sztyca znów mi się obniża.... Powiedziałem Bartuchowi, że musze stanąć. I na wysokości Muzem Zabawek stanąłem na chwileczkę by dokręcić sztyce. Minęło kilka chwil, Bartucha straciłem z oczu, ale obiecał lekko zwolnić bym mógł go dogonić. I tak tez było, zanim skręciliśmy w las jechaliśmy już razem. Widzieliśmy przed sobą Zdzisława, który nieźle pociskał, ale nie starałem się za wszelką cene go dojść by nie stracić sił. Jechaliśmy razem z Bartkiem, a na pierwszych zjazdach była nerwowa atmosfera, niektórym bardzo się spieszyło, co owocowało wywrotkami. Ja wolałem gdzie niegdzie zbiec by wyjść cało z imprezy.
No i tak jak organizator opisywał trasa nie należała do łatwych. Niektóre odcinki się pokrywały,. A niektóre były nowe. Jednym słowem hardcore na maxa. Podobał mi się zjazd do Drogę pod Reglami. Akurat pod moje umiejętności. Po ponad 2 h jazdy czułem, że mam już sporo w nogach. Jednak cały czas oszczędzałem siły na podjazd pod Chomontową. Gdy zacząłem podjazd skasowałem stoper by wiedzieć na czym stoję. Do połowy odcinka szło mi słabo, ale potem jakoś zebrałem się i zacząłem przyspieszać. Powiem szczerze, że sporo ludzi tam wyprzedziłem, dogoniłem nawet Romana Pietruszkę z RFM, który jechał GIGA. Także to mnie też podbudowało. Po Homontowej myślałem już tylko o mecie, jednak, jak na „Golonkę” przystało było jesczze parę zmarszczek, które mnie dobiły. Złapał mnie okropny skurcz, musiałem lekko odpusicić, ale najciekawsze były zjazdy po kamieniach wielkości televizowór, gdzie niegdzie trzeba było po prostu zapodać z buta....
Upatrzyłęm sobie jednego zawodnika, który nie mógłbyć po prostu przede mn a, zebrałem się i na finiszu pojechałem go jak trzeba!
Wynik... no cóż miała być pierwsza setka, ale biorąc pod uwagę fakt, że maraton nie lezy mi dokońca, po prostu na długość jazdy dałem z siebie wszystko. I potrafiłem jechać równo, bez utraty sił.
Jednym złowem Good Job.

Na drugi dzień przyjechali Tedzik I Dargon i wraz ze Złotym, Żółtymi i Bartuchem poprawiliśmy trase, załapując się przy okazji na wyścig czasowy na Odrodzenie, potem Chomontowa, gdzie czas przejazdu względem wycigu miałęm o 2 min krótczy- 17 min!



niedziela, 25 kwietnia 2010

II Gubin MTB

Pierwszy start w sezonie budzi zawsze wiele pytań i wątpliwości. Tak też było i tym razem...Zawsze jest obawa przed startem, tym bardziej jeśli nie wie się na czym stoimy?!

Do Gubina wybrało się, aż 12 klubowiczów i w sumie 15 osób z Żar, czyli prawie jak za dobrych starych czasów, bo nawet mieliśmy nasz namiot klubowy...

Pogoda całkiem fajna, bo można było jechać na krótko, do czego raczej w tym sezonie nie przywykłem ponieważ większość treningów spędziłem jeżdżąc w nocy...Przypomnę, że jeszcze 4 dni wcześniej na nocnym treningu zastał mnie deszcz, śnieg i wiatr, co tym bardziej mnie zdziwiła pogoda w niedzielę.

czwartek, 22 kwietnia 2010

Rower na sezon 2010 złożony


1.Rama: specialized s-works m5 ht Superlight M5-XX Alloy ORE technology- 18' 1563
2. Widelec: Rock Shox SID WC 06, 1324
3. Przerzutka tył: Shimano XTR   RD-M 972GS175
4. Przerzutka przód: Shimano xtr XTR FC-M 970 144
5. Manetki: Shimano XTR SL-M952 alu bolt226
6. Hamulce: Avid mag 275
7. Klamki XTR BL-M952 170
8. Korba: Race Face X-Type Deus 44/32/22 z suportem  Accent820
9. Kaseta: Shimano XTR CS-M970 - 11-32223
10. Łańcuch: Shimano XTR CN-7701 259
11. Koła: DT Hugi 240, DT Revolution Black, DT XR 4.1 (p) 681 (t) 1495
12. Zaciski Soul Kozak Edge48
13. Opony: Schwalbe Rocket Ron Perfomence 2.0 (p)470 (t)460930
14. Dętki: Schwalbe Light206
15. Kierownica: Specialized Ccarbon 580mm/31,8 144144
16. Mostek: Smica Lite 110mm Ti Bolts 99
17. Stery: FSA Orbit MX 98
18. Sztyca: Thomson Masterpice -30,9/350150
19. Siodełko: Selle Italia SLR TT149
20. Pedały: Shimano SPD 959 348326
21. Zzacisk sztycy: XYT White10
22. Owijka: Specialized S-Wrap 24
23. Koszyk na bidon: Sspecialized Rrib Cage Pro33
24. Llicznik: SIGMA44
25. Pulsometr: SIGMA FIT WATCH + uchwyt 73
26. Osłona neoprenowa: Specialized 25
27. Pancerz hamulca- Shimano  XTR44
28. Pancerz przerzutki: Shimano SP 4131
29. Prowadnica linki przerzutki+ 3 sruby 8
30. Linka przerzutki: Shimano XTR24
31. Llinka hamulca- Shimano XTR12
RAZEM9152

czwartek, 11 marca 2010

Odliczanie czas zacząć- Planowany kalendarz startów 2010

Poniżej przedstawiam planowany kalendarz startów na 2010 rok. Niestety nie zacznę sezonu od
Puszczykowa - THULE CUP jak rok temu, ponieważ termin mi nie pasuje. Sezon ścigania zacznę
wyścigiem w Gubinie.
W sezonie 2010 skupie się głównie na GP MTB Lubuskiego, będę starał się tam wywalczyć w
generalce jak najwyższą lokatę, a najważniejszy start to tradycyjnie Żary XC 2010.





 
1.25.04.2010 – Grand Prix MTB Lubuskiego - Gubin
2.01.05.2010 – Power MTB – Karpacz
3.16.05.2010 - Grand Prix MTB Lubuskiego – Sulechów
4.30.05.2010 - Grand Prix MTB Lubuskiego – Zielona Góra
5.05.06.2010- Górale na start- Szczawno Zdrój
6.13.06.2010- II wyścig Dla dzieci i Młodzieży- Żary KIDS POWER XC
7.19-20.06.2010 - Heavy 24h MTB- Chemnitz- Niemcy
8.27.06.2010 - Grand Prix MTB Lubuskiego – Zielona Góra
9.18.07.2010 – Grand Prix MTB Lubuskiego – Łagów
10.25.07.2010 - Grand Prix MTB Lubuskiego – Krosno Odrzańskie
11.15.08.2010- XIV LECH BIKE FESTIVAL
12.22.08.2010 - Grand Prix MTB Lubuskiego – Żary
13.29.08.2010 - Grand Prix MTB Lubuskiego – Drzonków

poniedziałek, 1 marca 2010

Trening- podsumowanie lutego.

Podsumowując luty mogę powiedzieć, że jestem zadowolony. Założony trening wykonałem ponad normę- 103 %. Sniegi ustąpiły i w ostatnim tygodniu lutego nawet razy pokonałem trasę Żary-Przewóz-Żary. Raz wyjechałem już o tradycyjnej jak dla mnie 20;30.

Na treningach teamowych towarzystwo jak zwykle się rwie do przodu, jednak ja jadę stanowczo nie przekraczając- 160HR max. Jeszcze przyjdzie czas na ataki. Miejmy nadzieję, że marzec będzie obfitował w lepszą pogodę. A niebawem przedstawię szczegółową specyfikację roweru na 2010.

niedziela, 31 stycznia 2010

Trening- podsumowanie stycznia 2010

Niestety, podobnie jak rok temu nie udało mi się wykonać planu treningowego na miesiąc styczeń. Obowiązki domowe, czy też praca umożliwiła na wykonanie go jedynie w 88,33%...Być może w lutym uda się to nadrobić, ale wszystko od tego czy będę miał na tyle w sobie motywacji. Nie ukrywam, że treningi na trenażerze są potwornie nudne, jedynie ich zaletą jest to, że można przeprowadzić je w miarę dobrze, tzn. skupić się na tętnie czy kadencji, nie zważając na warunki drogowe czy pogodowe.